czwartek, 22 sierpnia 2013

Rozdział 7 .

Gdy się obudziłam siatkarza nie było . Ubrałam jego koszulkę , bo moja sukienka znajdowała się w nieokreślonym dla mnie miejscu . Weszłam do kuchni  . Tam też spotkałam mojego misia smażącego jajecznicę w samych bokserkach .
- Hej .- usiadłam na blacie obok niego .
- Cześć .- uśmiechnął się na mój widok .
- Co tam robisz ?
- Śniadanie , które miało być do łóżka , ale jak już wstałaś to nici z tego .
- No wiesz ja zostaniesz  w takiej oprawie tego śniadania to ja mogę wrócić do łóżka .
- Nie. Zostań . Wyglądasz  tak seksownie w mojej koszuli . Dobrze mówią , że to jest najpiękniejszy widok.
- Kochanie , bo się zarumienię .
Usłyszeliśmy , że ktoś przekręca klucze w zamku .
- Co to za szpilki , kochanie ? - odezwał się kobiecy głos .
- Nie wiem . Zapraszam dalej .
W końcu weszli do kuchni .
- Cześć stary . Kogo są te damskie buty w przed pokoju .
- Cześć Kostek . Buty należą do mnie .- powiedziałam wyłaniając się za ciała siatkarza .
- My chyba nie w porę .- zauważył Cupković .
- Trochę . - mruknął Aleks .
- W porę . Tak się miałam zbierać .
- Co ?- szepnął .
- Idę . Do pracy nie chcę się spóźnić .
- Oooo .... a gdzie pracujesz ??- zainteresowała się blondynka .
- W " Energi " . - odpowiedziałam przechodząc na polski .
- Fajnie . Ja pracuję w butiku w galerii Łódzkiej.
- Fajna praca . Przepraszam chętnie bym z tobą dłużej pogadała , ale nie chcę się spóźnić .
- Jasne . Miło było cię poznać .
- Mnie również było miło . - chwyciłam mojego miśka za rękę i wyszłam z kuchni .
- Naprawdę musisz iść?
- Tak , ale ty możesz iść ze mną .
Dwa razy nie musiałam mu powtarzać . Ubrał dres , a ja swoją sukienkę.Zadzwoniłam do cioci , że będziemy na śniadaniu . Pożegnaliśmy się z parą i wyszliśmy z mieszkania . Po 10 minutach byliśmy pod domem .
- Jesteśmy ! - zawołałam od drzwi .
- Chodźcie , czekamy już tylko na was .
Weszliśmy do kuchni . Przy stole siedział wujek czytając gazetę .
- Dzień dobry .
- Witam . Już miałem do was dzwonić .
- Czemu ?
- Bo bałem się , że Alek spali nam halę , ale jak mi wiadomo to jeszcze stoi .
- Oczywiście .
- Proszę się częstować .
Wujek z Aleksem rozmawiali o czekającym ich spotkaniu .
- Lena ?
- Tak ciociu ?
- Powiedziałaś mu ?
- Tak.
- Jak to przyjął?
- Spodziewałam się ,że nie będzie mnie próbował odwieść od tego , ale nie . Chciał nie jechać do Gdańska , ale go przekonałam . Chyba .
- Przecież on musi pojechać .
- Tak wiem . Ciociu , ale ty ze mną pojedziesz ?
- Tak . Oczywiście .
- Dzięki .
- Nie ma za co . Kiedy tylko chcesz to możesz ze mną porozmawiać .
- Jest jeszcze jedna sprawa .
- Jaka ?
- Istnieje ryzyko , że coś może pójść nie tak . I jeżeli ja z jakieś przyczyny odejdę z tego świata , to musicie się na wzajem wspierać . Nie możecie pozwolić Jemu się stoczyć .
- Rozumiem . Mamy pilnować , aby jakieś głupoty nie wywinął.
- Nie możecie pozwolić ,żeby przez swoją głupotę stracił kontrakt ze Skrą . Dobrze ?
- To mogę ci obiecać .
- Pójdę się przebrać . Zaraz wracam . - przebrałam się szybko i zakręciłam włosy . W przed pokoju czekał na mnie atakujący .
- Jedziemy .
- Dzieciaki mogę jechać z wami ?
- Jasne .
***

- Daria przeszkadzasz .
- Wcale nie przeszkadzam . Co jeśli znajdzie sobie nową dziewczynę . 
Siedziała z butelką tymbarka i rozmawiałyśmy o Karolu . 
- Przecież on cię Kocha . To widać . Jest w ciebie zapatrzony jak w obrazek .
- Takiej randki jaką zrobił tobie Aleks , to mu nawet do głowy nie przyszło zrobić .
- To mu to powiedz . 
- Będę musiała go podejść . 
- Hahahaha ... ciekawe jak to zrobisz . 
- Jakoś . A tak na marginesie , to jaki  on jest w łóżku ? 
- Świntuch . 
- Wcale nie . To jaki on jest ? 
- Boski to mało powiedziane . A jego klata ? Takiego cuda to jeszcze nie widziałam .
Nagle jak wiatr na trening wpadła ciocia . Podbiegła do wujka , coś nerwowo gestykulując . Stryjek wskazał na mnie .
- Lena , chodź tu szybko zawołała mnie .
Zbiegłam po schodach , a za mną Daria .
- Coś się stało ?
- Twoja matka przyjechała . Chce się z tobą natychmiast spotkać .
- Ale ... jak ... ona ... ale tak tutaj ? - Paplałam bez składu i ładu .
- Tutaj , tutaj .
- Ale po co ona tutaj ?
- Nie wiem .
- Wujek ! Masz tu kluczyki od mojego auta . Potem nim przyjedź .
- Dobrze .
Siatkarze przyglądali się całej scenie ze zdziwieniem .
- Daria przyjdź potem do mnie .
- Dobra . Będę . O której ?
- 18 ?
- Dobra .
- Lena pośpiesz się . - pogoniła mnie ciocia .
- Już idę .
- To chyba wszystko . - chwyciłam torebkę i pobiegłam po płaszcz .
- Lena ! Zaczekaj . - zawołał za mną Serb .
- Aleks nie teraz . - zawołałam przez ramię i wybiegłam z hali . Ciocia w ekspresowym tempie pojechała do domu . Migusiem dopadłam do drzwi . W kuchni siedziała moja matka sącząc kawę .
- Cześć mamo .
- Witam cię . Usiądź .
Po jej głosie mogłam się spodziewać wszystkiego . Zawsze zaczynała oficjalnie , jak miała mi cos do zakomunikowania .
- Co cię sprowadza do Bełchatowa .
- Konkretnie trzy sprawy ? - oznajmiła .
- Jakie ?
- Pierwszą jesteś ty . Drugą twój nowy chłopak . Trzecia twoja operacja .
- Przepraszam , ale co ma piernik do wiatraka .
- Rozumie , że pytasz o numer dwa . - zaśmiała się .
- Mamo , swoje poglądy na temat narodowości zostaw dla sobie i taty . Kocham Aleksandra .
- A Ksawery ?
- Ksawery nie żyje od pół roku .
- On był dla ciebie idealnym materiałem na męża .
- Nie zaczynaj znowu .
- Nie ? A dlaczego nie ? Może mi powiesz , że jesteś z tym marnym siatkarzyną w ciąży ? Lena dobrze wiesz , że on ci nie zapewni dostatniego życia .
- Ale ja tego w cale nie chcę . Ja do szczęścia potrzebuję jego.
- Za szczęście się nie utrzymacie . Ciekawe , czy mu powiedziałaś o operacji . Czy też zapomniałaś go o tym poinformować , tak jak nas .
- On wie o wszystkim .
- Oczywiście nas zapominałaś poinformować o tej drobnej sprawie . Musiałam się wszystkiego dowiadywać od Alicji .
- Co by to dało , żebym wam powiedziała ? I tak byś nie przyjechała .
- Nie rób za mnie potwora . Oczywiście , żebym przyjechała .
- Nie wydaje mi się . Nidy cię nie było jak potrzebowałam . Słowa pocieszenia od ciebie nie usłyszałam jak zginął Ksawery . Kiedy przyjmowali mnie na studia , ty tylko powiedziałaś ,że mam ci nie przeszkadzać i odeszłaś mnie lekceważąc . A jak dostałam pałę w gimnazjum czy podstawówce to była wielkie halo o wielkie nic . I dalej uważasz , że byś tu przyjechała . Bo ja nie . Nie dzwoniłam bo nie chciałam znów poczuć , że jestem odrzucana . Dla mnie jesteś tylko matką na papierze . - wstałam od stołu .
- Jak śmiesz ? - spoliczkowała mnie . Za jej plecami pojawiła się sylwetka Atanasijevića
- Lena . - podbiegł do mnie.
- Odejdź Aleks . - odepchnęłam go od siebie .
- Mam nadzieję , że będziesz z nim szczęśliwa prze ten ostatni tydzień swojego życia . Ja nie przyłożę do tego ręki . Nie jesteś już moją córką . Powiedz ciotce , żeby cię pochowała .
- Ucieszysz się prawda ? W końcu nie będziesz miała niechcianej córki . Będziesz mogła chodzić na zakupy za swoimi przyjaciółkami .Tylko to jest dla ciebie ważne . Tacie powiedz , żeby nie przyjeżdżał . Bo nie ma po co .
- Nie miałam takiego zamiaru . Żegnam . - wyszła trzaskając drzwiami .
- Lena ?
- Co ?! Właśnie poznałeś moją matkę . Zadowolony jesteś ? - wybiegłam z kuchni . Położyłam się na łóżku i zalałam się łzami . Własna matka . Zawsze czegoś od mnie wymagała , nigdy w zamian nie usłyszałam słowa wsparcia , zachęty . Tak naprawdę to wychowała mnie babcia . Zajmowała się mną , kiedy mamusia chodziła na zakupy , kawusie z przyjaciółkami . Tata tylko pracował na jej ubrania . Najczęściej od babci i taty słyszałam gratulacje , słowa miłości . Mówili mi ,że jestem mądra , śliczna , że będę łamać chłopakom serca jak dorosnę . Byli moimi dobrymi duchami . Jak babcia umarła to zostałam sama . Tata miał pracę i musiał się jej podporządkować . Czasami zazdrościłam swoim koleżankom ich kontaktu z mamami . Jak wyjechałam na studia - matka powiedziała , że w końcu do czegoś doszłam . Ale tak naprawdę zaczęła się mną interesować jak Ksawery mi się oświadczył . Grała idealną matkę .
- Lenuś - w moim pokoju pojawił się wujek .
- Co ?
- Porozmawiamy ?
- Nie chcę z nikim rozmawiać .
- Jak chcesz to możemy pomilczeć .- usiadł na skraju łóżka .
- Daria i Aleks czekają na dole . - powiedział po 10 minutach .
- Wiedziałam , że nie wytrzymasz . - zaśmiałam się .
- Lena pogadaj z nimi .
Pokręciłam przecząco głową .
- To przynajmniej z Aleksem .
Ponownie pokręciłam przecząco głową .
- Uparta jesteś . Lena to co powiedziała ci matka nie jest prawdą . Ona cię kocha .
- Nie prawda . Powiedziała , że wy macie mi urządzić pogrzeb . Ona chce żebym umarła . Ja wcale nie chcę odchodzić z tego świata .
- To czego chcesz ?
- Skończyć studia . Zostać żoną Alka . Pojechać do Wenecji . Po prostu żyć .
- Oj Lenuś . Przecież to wszystko może się kiedyś stać . Będziesz miała ślub jak z bajki , gromadkę dzieci . Kochającego męża . Duży dom z ogrodem . Wcale nie musisz umierać .
- Ale lekarz mówił , że to się może stać .
- Może ale nie musi .
- Myślisz ?
- Ja to wiem . To jak pogadasz z nim ? Aleks się martwi .
- Ale obiecasz , że nie zadzwonisz do ojca ?
- Obiecam ale sama to zrobisz . Twoja matka pewnie jeszcze nie dojechała do Warszawy .
- I co ja mu powiem ? Wolę ,żeby on zadzwonił do mnie .
- Jak uważasz . To co powiedzieć im , żeby poszli .
- No dobra .
- Moja dziewczyna .
Po chwili przyszli dwoje . Chcieli wiedzieć co się stało . Gadaliśmy prawie dwie godziny . Daria wyszła zostawiając nas samych . Rozmawialiśmy o naszej przeszłości . Zasnęłam w ramionach siatkarza . W nich czułam się bezpieczna.   


>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>.
Mamy 7.
Jak wam się podoba?
Czytasz = komentuj 



sobota, 10 sierpnia 2013

Rozdział 6 .

Mijały minuty za minutami , godziny za godzinami , dni za dniami , a ja stawałam się coraz szczęśliwsza u boku mojego kochanego Serba . Zaczął się sezon Plus Ligi i chłopaki mieli bardzo napięty grafik . Starałam się bawić na meczach w "Energi " ale czasami miałam lekki poślizg i spóźniałam się . No , ale ostatni rok studiów to nie przelewki. Dzisiaj siatkarze Skry mieli się zmierzyć z ZAKS-ą . Mecz miał zacząć się za 30 min , a ja stałam w korku przy wylotówce do Bełchatowa . Sznur samochodów ciągnął się już kilometr . Wlokłam się jak żółw , a obiecałam ,że się nie spóźnię . Na siedzeniu pasażera zaczął wibrować mi telefon .
- Halo .
- Lena , gdzie ty jesteś ? Aleks zaraz wyjdzie z siebie i stanie obok . Co się tam dzieje ?
- Stoję w korku . Jakiś poważny wypadek . Powiedz mu , że zdążę . Obiecuję .
- Spoko muszę kończyć .
- Oki , pa .
Policjanci w końcu zaczęli przepuszczać samochody . Widok zmiażdżonych w harmonijki auta był przerażający . Wszędzie policjanci , strażacy . Przejechałam szybko i skierowałam auto pod halę . Trudno było znaleźć puste miejsce , ale po 5 minutach starania udało się . Wpadłam na trybuny wraz z pierwszym gwizdkiem sędziego . Usiadłam obok Darii .
- Jesteś .
- Jestem , ale jak na złość był wypadek i szukałam jeszcze miejsca do parkowania .
- Uśmiechnij się do niego . - szepnęła mi do ucha .
Posłałam promienny uśmiech Aleksandrowi . Mecz był bardzo zacięty i zakończył się po dwóch godzinach  z wygraną dla gospodarzy .  Cała hala oszalała za szczęścia . Byłam z nich dumna . MVP został Paweł Zatorski , za jego kapitalne obrony . W kieszeni zaczął wibrować mi telefon . Na wyświetlaczu pojawił się napis " Alicja " . Wiedziałam ,że dzwoni z zamiarem przekazania mi informacji w sprawie operacji . Pokazałam Darii ,że muszę odebrać i wyszłam przed halę .
- Cześć . - przywitałam się .
- Cześć . Nie przeszkadzam ?
- Nie .
- Lena , dzwonię bo chciałam ci przekazać ,że za tydzień odbędzie się ten zabieg .
- Jasne . Będę mi potrzebne jakieś dodatkowe badania ?
- W piątek popołudniu pojedziemy razem . My przyjeżdżamy w środę .
- Dobra , będę czekać .
- Lena . Jeżeli chcesz się wycofać to jeszcze masz czas .
- Nie , nie chcę się wycofywać . Obiecałam ,że to zrobię to dotrzymam słowa .
- Dziękuję ci . Dzięki tobie moja mała Natalka będzie znów zdrowym dzieckiem .
- Nie masz za co dziękować . Zrobiłabyś byś to samo dla mojego dziecka .
- Pewnie żebym zrobiła .
- Przepraszam cię , ale muszę kończyć . Do zobaczenia w środę .
Czyli to mógł być mój ostatni tydzień . Ostatni tydzień z Aleksem . Wróciłam na trybuny . Usiadłam na swoim miejscu .
- Co się stało ? - przysiadła się do mnie dziewczyna środkowego .
- Zadzwonili . W piątek badania , a sobotę operacja . A ja nie wiem jak mu to powiedzieć.
- Lena , musisz mu to powiedzieć .
- Wiem .
- Gdzie uciekłaś ? - podszedł do nas atakujący . Miał jeszcze mokre włosy od branego prysznica.
- Musiałam odebrać telefon . Gratuluję , kotek . - pocałowałam go w usta .- Odwieź cie do domu ?
- Jak byś mogła .
- To choć . Pa Daruś .
- Pa Lenka .
Wyszliśmy z hali trzymając za rękę . Wsiadłam i odpaliłam auto . Aleks coś do mnie mówił , ale ja nie słuchałam . Myślami byłam już na sali operacyjnej . Wszystko mogło się zdarzyć . Mogę wystąpić komplikacje . Mogę się już nigdy nie obudzić . Pojechałam pod blok w którym mieszkał Atanasijević.
- Przyjdź dzisiaj do " Energii" na 20 .
- Po co ? - wypaliłam .
- Zapomniałaś ? Założyliśmy się ,że w każdym miejscu może być romantycznie .
- A to . Będę .
- Stało się coś ?
- Nie , czemu pytasz ?
- Bo jesteś smutna . I błądzisz myślami gdzieś daleko .
- Przepraszam .
- Powiesz mi co się stało ?
- Później .
- Na pewno ?
- Tak .
- Lecę , bo muszę kilka rzeczy jeszcze przygotować !
- Pa.- pocałował mnie w policzek i wysiadł .
Odprowadziłam go wzrokiem do drzwi i ruszyłam . Jak mam mu powiedzieć , że niedługo mnie może zabraknąć . Dla niego może się okazać ,że to jest gwoźdź do trumny . Pocałunek śmierci . Dopiero teraz doszło do mnie jakie mogą być tego skutki . Zaparkowałam pod domem i weszłam do domu.
- Zjesz z nami obiad . - zapytała ciocia na dzień dobry .
- Mogę zjeść . - usiadłam na krześle na przeciwko wujka .
- Stało się coś ?
- Nie .
- Na pewno ? Pokłóciliście się z Aleksem ? - dopytywał się wujek .
- Nie .
- To czemu jesteś taka smutna ?
- Alicja dzwoniła .
Z wrażenia wujkowi wypadła łyżka , a ciocia upuściła talerz .
- Kiedy ?
- Zaraz po meczu .
- Czego chciała ?
- Przekazała mi informację . Operacja w sobotę , a w piątek mam jeszcze sprawdzające badania .
- To już ?
- Ale czemu w sobotę jak mamy mecz wyjazdowy do Gdańska .
- Powiedziałaś Aleksandrowi ? - zapytała ciocia .
- Dzisiaj mu powiem . Idę do siebie . Nie jestem głodna .
Położyłam się na łóżku . Patrzyłam w sufit . Powinnam też poinformować rodziców ,ale pewnie nie będą mieli czasu przyjechać . Nie ruszyłam się o milimetr . W końcu nadeszła godzina 18 . Wzięłam prysznic . Ciepła woda trochę mnie uspokoiła . Pomalowałam paznokcie . Pofalowałam włosy . Ubrałam ulubioną sukienkę  do tego buty . Zrobiłam lekki makijaż . Za dwadzieścia ósma byłam gotowa do wyjścia .
- Baw się dobrze .
- Na pewno będę .
- Zobaczysz jakoś to przyjmie . - pocieszyła mnie ciocia .
- Mam nadzieję . Idę . Nie chce się spóźnić .
Wsiadłam do auta . Po 10 minutach byłam pod halą . Podeszłam do drzwi na których była przylepiona róża i kartka .
  "Idź tam gdzie wyciskam siódme poty 
   i nie lubię miec tam treningów ".
                  
Młody Serb ponad wszystko nie cierpiał siłowni . Tam też się udałam . Kiedy tam doszłam zostałam kolejną kartkę i różą .
"Bystra z ciebie dziewczyna . Teraz swoje zgrabne nogi 
pokieruj tam gdzie urzęduje kat ." 

 Musiałam się wrócić i pójść do gabinetu fizjoterapeutów . Po raz kolejny na drzwiach była kartka i róża

" Dobrze ci idzie . Kolejną podpowiedź znajdziesz 
tam gdzie królują cyfry i procenty " 

Ruszyłam korytarzem do gabinetu statystów . Nie spodziewałam się niczego innego jak kartki i róży . 

"No , no , no . Za łatwe te moje zagadki .Ostatnią kartkę znajdziesz 
na drzwiach prowadzących do sali z dużym telewizorem i mnóstwem krzeseł ." 

 Ruszyłam po schodach  Po raz ostatni ściągnęłam kartkę i różę . Po woli miałam dość gonienia za tymi podpowiedziami . 
" I po co te złości . Ona piękności szkodzi . Tego czego pragnie 
twoje serce jest ukryte w centrum tego budynku ." 

Skierowałam się na boisko . Przy drzwiach już nie wisiała żadna kartka tylko jedna róża . Otworzyłam drzwi . Zaraz po wkroczeniu na halę Aleks zakrył mi oczy . 
- Myślałem , że zejdzie ci to dłużej . - wszeptał mi do ucha . 
- Czy to konieczne ? 
- Tak . Teraz uważaj . Usiądź .
Poczułam pod sobą coś miękkiego . Kiedy odsłonił moje oczy doznałam szoku . Wokół nas paliło się tysiące świeczek . A po środku my na kocu . Do tego płatki róż . Wszystko wyglądało jak z filmu . 
- I jak ? - zapytał .
- To ,to ..... to jest takie piękne .- popłakałam się ze szczęścia . 
- Podoba ci się ? 
- Mało powiedziane . Jest fantastycznie . 
- Cieszę się . Poczekaj chwilkę . Zaraz wrócę . - pobiegł i już go nie było . Wrócił może po 5 minutach , z truskawkami w czekoladzie , szampanem i aparatem . 
- Ta dam .          
- Co mnie dzisiaj jeszcze zaskoczy ?
- Chyba już nic .- usiadł na przeciwko mnie . Nalał na szampana do kieliszków . - za nas .- wziął toast.
- Lena uśmiechnij się . - powiedział kierując się w moją stronę obiektyw . Popstrykał mi kilka zdjęć . - Chodź razem - przysiadłam się do niego . Robiliśmy głupie miny do obiektu .
- Poprawił ci się humor .
- Ty mi go poprawiłeś .
- Mmm...kochanie od tego jestem . Ostatnia szczególna truskawka nam została . Pomyśl życzenie .
  " Żebym mogła do niego wrócić " - pomyślałam . Zjedliśmy ją wspólnie .
- Zatańczysz ? - zaproponował .
- Tak .
Z głośników poleciała spokojna muzyka . Przytuliłam się do torsu chłopaka .
- O czym pomyślałaś ?  
- Nie powiem bo się nie spełni .
- Spełni się . Tylko powiedz .
- Chciałam bym pojechać do Wenecji.
- Jaki problem . Skończy się Plus Liga i jedziemy .
- Nie wiem czy ja będę mogła pojechać .
- Co ty opowiadasz za głupoty . Oczywiście ,że pojedziesz .
- Muszę ci coś powiedzieć .
- Co takiego ?
- Nie wiem jak ci to powiedzieć. Bo to takie trudne .
- Kotek , co się dzieje ? Mi możesz wszystko powiedzieć .
- W...w...sobotę ... odbędzie się ...operacja ...
Na te słowa cały zesztywniał . Staliśmy tak .Muzyka która leciała , zdawała się z nas drwić . Płynęła dalej , ale mnie w tej sekundzie cały świat się zatrzymał .
- Aleks . Proszę cię . Powiedz coś .
- Nie ... nie mogę . Nie jadę do Gdańska . Będę przy tobie .
- Jedź . Ciocia i Daria zostaną ze mną .
Przytulił mnie mocniej .
- Boisz się ? - zapytał .
- Nie .
- Jak ty się nie boisz . To ja taż . Ale jeżeli okaże się , że będzie to nasz ostatni tydzień chcę żebyśmy spróbowali .- Wpił się w moje usta . Nie pozostawałam mu dłużna .
- Choć jedziemy . - pociągnął mnie za rękę
Zgasił wszystkie świeczki , zamknął drzwi .
- Kto to wszystko posprząta ?
- Pani Kasia . - otworzył przede mną drzwi do auta . Serb jeździł jak wariat , więc po 15 minutach byliśmy pod jego blokiem .
- Nie na Konstantina ?
- Nie , spotyka się dzisiaj z Julką .- otworzył przed mną drzwi mieszkania . Przeszliśmy obok kuchni i znaleźliśmy się w salonie .
- Ładnie tu macie .
- Wiem.- powiedział całując moją szyję .
- Panie Atanasiejvić , ma pan bardzo brudne myśli .
- Ale Pani to nie przeszkadza . - wziął mnie na ręce .
- Masz rację nie przeszkadza - pomogłam mu otworzyć mu drzwi . Największe wrażenie zrobiło na mnie wielkie łóżko. W którym wylądowaliśmy skradając sobie pocałunki . Potem zaczął się nasz dziki taniec .

************                   

6. 
I jak wam się podobała? 
Prosimy o komentarze , bo to motywuje i chcemy widzieć jak dużo mamy czytelników. 
Karolina i Basia.







         

wtorek, 6 sierpnia 2013

Rozdział 5.

- To teraz już wiesz wszystko .
- Lena ...  ja nie wiem co mam powiedzieć . Jestem w szoku . Tak po prostu zdecydowałaś się oddać jej szpik .
- Ksawery pomógł podjąć mi tą decyzję . Teraz jak go zabrakło , czuję że muszę to zrobić . Dla niego .
- Przecież teraz jesteś z Alkiem .
- Wiem .
- Dziękuję . Naprawdę , nie było ci łatwo się tutaj otworzyć przede mną .
- To ja dziękuję za rozmowę .
Spojrzałam na zegarek .
- Już tak późno ? Będę się zbierać . Dziękuję za wszystko.
Ubrałam płaszcz . W drzwiach spotkałam Karola .
- Już pogadałyście ?
- Tak .
- Może złapiesz jeszcze Aleksa .
- Super. Pa Daria , trzymaj się Karol .
Wyszłam z bloku . Na dworze rozhulał się zimny wiatr . Nie dostrzegłam nigdzie samochodu mojego chłopaka . Wyciągnęłam telefon z zamiarem zadzwonienia po wujka .
- Po mnie dzwonisz ? - zapytał głos za moimi plecami .
- Aaa !!! - krzyknęłam ze strachu , upuszczając przy tym komórkę .
- Przepraszam nie chciałem cię przestraszyć .
- Dobrze ,że to ty a nie kto inny .
- Kierunek dom ?- zapytał Serb .
- O tak . Padam z nóg . Dużo się dzisiaj wydarzyło .
- Zdecydowanie . Zawiozę cię jutro do Łodzi . Ok ?
- Alek przecież nie musisz . Pojadę autobusem .
- Nie ma mowy . O której wychodzisz z domu ?
- O 11 .
- Będę . Proszę bardzo już jesteśmy .
- Dzięki . - pocałowałam go i wyszłam z samochodu .
Wujek z ciocią już spali . Po cichutku weszłam do swojego pokoju . Wzięłam prysznic i położyłam się spać . Otrzymałam jeszcze SMS -a od atakującego . "Słodkich snów . Moje kochanie ."
                                                                                    ***
Chwyciłam płaszcz i wyszłam z domu . Na chodniku czekało auto , Aleks oraz bukiet czerwonych róż.
- Hej . - pocałował mnie na przywitanie .
- Hej .
- To dla ciebie.
- Dziękuję są piękne .
- Tak jak ich właścicielka . Jedźmy bo nie chcę , żebyś się spóźniła .
Jazda minęła nam na śpiewaniu piosenek lecących w radio i małej lekcji języka polskiego .
- Będę po ciebie o 15:30 .
- Dobra .
Pocałował mnie w policzek . Powolnym krokiem ruszyłam w stronę drzwi . Minęłam grupkę  rozchichotanych dziewczyn .  Udałam się do gabinetu dziekana .
- Dzień dobry . Nazywam się Lena Wiedyska . Byłam umówiona z panią dziekan .
- Proszę chwilkę poczekać . Sprawdzę czy jest wolna .
- Dobrze .
Sekretarka weszła do gabinetu i nie wychodziła z  niego przez 10 minut.
- Może Pani wejść .
Weszłam do nowocześnie urządzonego gabinetu . Na jednej ze ścian stała półka z pucharami .
- Dzień Dobry . Proszę usiąść . - powiedziała kobieta po 40 .
- Dziękuję .
- Pani Leno zacznę od początku . Jest mi bardzo miło z powodu , że zdecydowała się Pani uczęszczać do uczelni . Dzwoniłam do dziekana z Pani poprzedniej szkoły i bardzo Panią chwalił . Jest Pani dobrą uczennicą .
- Pan dziekan przesadza . Nie ma za co chwalić . Po prostu się staram .
- I do tego skromna . No dobrze . Przyniosła Pani potrzebne dokumenty ?
- Oczywiście -  podałam jej teczkę .
-  Świetnie . To chyba wszystko . Rozkład zajęć dostanie Pani u mojej sekretarki . Dziękuję .- wstała i podała mi rękę .
- To ja dziękuję .
W sekretariacie dostałam rozpiskę . Pierwsze z dwóch wykładów miałam w sali 14 c . Po drodze kupiłam sobie jabłko .Znalezienie sali zajęło mi więcej czasu niż przewidywałam . Usiadłam w jednym , ze środkowych rzędów . Profesorowie wiedzieli kim jestem , zapewne poinformowała ich o tym Pani dziekan . Obok mnie usiadł chłopak o niebieskich oczach i blond włosach . Uśmiechnął się do mnie .
- Cześć jestem Filip .
- Lena .
- Pierwszy raz .
- Tak . Widać ?
- Tak , ale się nie przejmuj . Ja chodzę tu dopiero od tygodnia .
- I co myślisz ?
- Szkoła spoko . Jak chcesz to zapoznam cię z moimi znajomymi . Po tym wykładzie idziemy na pizzę .
- Chętnie . - uśmiechnęłam się .
- Panie Filip proszę nie rozmawiać . - zwrócił mu uwagę profesor .
- Przepraszam .
- Tak więc zaczynając od miejsca w którym przerwałem ...- wykład miał trwać jeszcze godzinę . Po gadzinie wyszłam z sali w towarzystwie Filipa .
- Choć . Już czekają .
Podeszliśmy do małej grupki .
-Część . Poznajcie Lenę .
-Lena to jest Franek ,Tamara , Julka i powinien być jeszcze Łukasz , ale dzisiaj jest nieobecny .
- Zostawić cię samego , a ty już przychodzisz z dziewczyną .
- I jak ci się podoba?- zagadała Julka .
- Cieszę się ,że do nas dołączyłaś . - powiedział Tamara - W końcu ktoś może da im radę .
- O już nie przesadzaj .- powiedział Franek .- Jeden wybryk i już jej coś nie pasi .
- Tak , tylko , że to  nie ja pomazała wóz tajniaków sprejem .
- Ale był ubaw . Gonili nas przez pół miasta . - podał Krzysiu .
- Do dzisiaj nie wiedzą kto to był . Teraz chodźmy już na ta pizzę . Głodny jestem . - dodał Filip .
Pizzeria znajdował się 500m od uczelni . Zajęliśmy stolik przy oknie . Chłopaki poszli założyć zamówienie , a ja zostałam z dziewczynami .
- Lena pracujesz gdzieś ?
- W " Energii" w dziele marketingu .
- Szczęściara . Poznałaś już siatkarzy . Jacy oni są ? - dopytywała się Julka .
- Normalni , ale humory to mają nie z tej ziemi .
- Jak się tam dostałaś ? Ja kiedyś próbowałam ,  ale troszkę za późno bo już znaleźli kogoś na miejsce sekretarki prezesa .
- Wujek mi pomógł .
- Twoim wujkiem jest jeden z siatkarzy ?!
- Nie . - zaśmiałam się - Nawrocki jest moim wujkiem .
- O czym mówicie ? - wrócili chłopcy .
- Filip ,ta dziewczyna jest siostrzenicą trenera Skry .
- Serio ? - popatrzył na mnie zdziwiony .
- Nie jestem jego siostrzenicą , ale chrześnicą jego żony .
- Aaa...i pewnie znasz wszystkich siatkarzy ? - dopytywał się .
- Wszystkich , ale z niektórymi jeszcze mam mały kontakt .
Po chwili przyszła kelnerka z dwiema pizzami . Zjedliśmy w expresowym tempie , bo trzeba było wracać na uczelnie .
- Lena , gdzie teraz masz ?
- 5a .
- Ja też . - uśmiechnął się Filip .
Skręciliśmy w prawo , a reszta w lewo . Od razu jak weszliśmy na salę rozpoczął się wykład . Po dwóch gadzinach wyszliśmy z sali .
- Podwieź cię do domu ?- zaproponował .
Weszliśmy przed budynek .
- Nie dzięki . Ktoś miał po mnie przyjechać .
Rozejrzałam się po parkingu . W Najdalszym rogu parkingu  czekał na mnie uśmiechnięty Serb .
- Przecież to jest atakujący Skry ? - popatrzył na mnie ze zdziwieniem .
- Tak wiem . No to pa . - pożegnałam się i ruszyłam w stronę czarnego audi.
- I jak było ? - przytulił mnie za przywitanie .
- Świetnie .
- A to co był za chłopak ?
- Chodzę z nim na zajęcia .
- Tylko ?
- Poszłam z jego znajomymi na pizzę . A jak twój trening ?
- Jak zawsze . Chociaż chciałbym , żebyś mi towarzyszyła na wieczornym . Dowiem się jak on ma na imię?
- Filip . Świetnie się mi z nim gada .
- Aha .. wsiadaj jedziemy - powiedział chłodno .
- Nie .
- Jak to nie ?
- No nie .- uśmiechnęłam się.
- Lena wsiadaj !  
- Nie .
- Pa Lena - pomachał mi Krzysiek .
- Pa Krzysiu .
- Widzę ,że zawarłaś dużo nowych znajomości . Szczególnie z chłopakami .
- Aleks czy ty czasami nie jesteś zazdrosny ?
- Ja , nie wcale . Przecież nie zabronię ci zawierać nowych znajomości .
- Aleks , ty jesteś zazdrosny .
- Wcale nie .
- Jesteś .
- No dobra jestem . Zadowolona ?
- Tak - wpiłam się w jego usta - Teraz już jesteś spokojny ? I nie masz być o co zazdrosny . Chociaż to takie romantyczne , jak na dzisiejsze czasy w których to jest rzadko spotykane .
- Rzadko spotykane ? Udowodnić ci , że to nie prawda ? Tylko wybierz miejsce ! A ja uczynię je romantycznym - wyjechał z parkingu .
- Trudno się oprzeć takiej propozycji . To może " Energia " ?
- Dobra . Dam ci znać kiedy będę gotowy .
- No ja myślę . Czemu mam ci towarzyszyć na treningu?
- Bo jak jesteś to mi się lepiej gra , a po drugie mam coś dla ciebie .
- A gdzie to masz ?
- Na tylnym siedzeniu .
- Mogę ? Proszę .
- Weź sobie .
Za siedzenia wyciągnęłam torebkę . W środku znajdowała się koszulka w barwach Skry oraz pudełko z napisem Apart . Wyjęłam koszulkę . Na plecach było nazwisko oraz numer mojego siatkarza .
- Teraz na mecze , będziesz mogła ją ubierać . I chwalić się ,że jesteś moją dziewczyną .
Na drugi ogień poszło podłużne pudełeczko . W środku znajdowało się srebrny łańcuszek z literką "A".
- A to drugi prezent . Tak ,żebyś miała jak będę gdzieś za granicą grał to żebyś o mnie nie zapomniała .
- Dziękuje są na prawdę piękne , ale troszkę się głupio czuję .
- Czemu ?
- Bo ja tobie nic nie kupiłam .
- Nie musisz . Już przyczepiłem "L" do kompletu kluczy .
Prawie wjechaliśmy do Bełchatowa . Po drodze zgarnęliśmy Ćupković .
- Cześć Lena .
- Cześć Konstantin .
- I jak tam leci ?
- Spoko . A u ciebie ?
- Teraz lepiej . Dobrze ,że już przejechałaś . Cały trening marudził ,że nie wie co robisz . Pewnie się z jakimś kolesiem włóczysz . I takie tam duperele .
- Nie dziwię się .
- Czemu ?
- Bo był zazdrosny .
- No ostro . Aleks mówiłem cie ,że możesz być spokojny .
- Miałeś rację . Proszę bardzo . Lena poczekaj na mnie przed szatnią.
Usiadłam na krzesłach . Pierwszy z szatni wyszedł Dajan .
- Cześć .- przywitał się .
- Hej .
- Czekasz na kogoś ?
- Na Aleksa .
- Aha ... to może poczekamy razem na boisku ?
- Jasne .
Weszliśmy na halę . Usiadłam na trybunach.
- A ty gdzie ? Nie podbijasz za mną ?
- Nie .
- No chodź .
- Nie . Nie w takich butach .              
- To ściągaj .
Zrobiłam to o co mnie prosił . Stanęłam na przeciwko niego po drugiej stronie siatki .
- I co ? Zadowolony .
- Tak . Łap .- rzucił w moją stronę piłkę .
- Masz - odrzuciłam mu ją .
- Odbijaj , nie rzucaj . - podał do mnie .
- Tak ?
- Pewnie . To dawaj odbijamy .
I tak sobie odbijaliśmy . Troszkę zdziwiło mnie , że żaden siatkarz nie zjawił się jeszcze na sali .
- Dobra koniec .
- Jak to koniec ? Dopiero zaczęliśmy .
- Ale mi się nie chce - ruszyłam w kierunku mojego poprzedniego miejsca przy którym zostawiłam moje butki .
- Nie ma tak łatwo . - chwycił moje obuwie .
W między czasie zjawił się Cala z Zatorskim .
- Co wy tu robicie ? - odezwał się Zator .
- Próbuję odzyskać moje czółenka . Dajan no ! Oddawaj .
- Niee.
- Oddawaj po dobroci , bo jak nie to cię rodzona matka nie pozna .
- Jak chcesz je dostać  z powrotem , to musisz zagrać z nami .
- Nie ma mowy .
W końcu doczołgała się reszta drużyny wraz z fizjoterapeutami i trenerami . Na przodzie maszerował mój atakujący z Woickim . Zrobiłam minę małego dziecka , któremu zabrano lizaka . Moje oczy zaszkliły się . Tej nauki wywoływania płaczu nauczyłam się w dzieciństwie , żeby zmusić rodziców do kupowania nie jednej lalki .
- Czemu ona płacze ? - zaniepokoił się Atanasijević .
- Ja nie wiem . Zapytaj Dajana .- wymigał się libero .
- Dajan ?
- Czy to nie ty mówiłeś ,że  chcesz żeby twoja dziewczyna bardziej zainteresowała się siatkówką .
- Ja , a co ?
- To masz u mnie dług wdzięczności . Właśnie przed waszym przyjściem troszkę za mną odbijała .
- Tylko dalej nie wiem czemu ona zaraz będzie płakać ?
- Dajan , po co ci babskie buty? - zapytał Plina.
- To jest cena , dla której dziewczyna Alka zagra dzisiaj z nami.
- W tej sprawie ma coś do powodzenia chyba trener .- zauważył Mariusz .
- I nici z twojego planu . A teraz poproszę o zwrot moich małych czółenek .
- Lena jeżeli chcesz to możesz z nami zagrać i tak nie miałem nic konkretnego zaplanowanego .- zaproponował wujek .
- Dzięki wujek .         
- Nie ma za co , kochanie ! Może pamiętasz coś jeszcze z gimnazjum .
- Może .- uśmiechnęłam się .
- To ty grałaś w siatkę ? - zapytał się Winiar .
- Kiedyś . Jak byłam w gimnazjum .
- To czemu nie grasz zawodowo ? - dodał Bąku .
- Bo w meczu o puchar prezydenta miasta , skręciłam kolano . Uraz był bardzo poważny , na tyle aby pozostać na poziomie gimnazjum . Potem już nie chciałam chodzić na treningi i tak się to skończyło
- Laura masz w co się przebrać . - zapytał wujek .
- Koszulka może by się znalazła , ale spodenki raczej nie .
- To choć .- pomaszerowałam za wujkiem do jego gabinetu .
- To jest strój który miały nosić nasze reprezentantki , ale nic z tego nie wyszło . Buty chyba taż gdzieś tu były . Spokojnie nie były używane . Przebież się i dołącz do chłopaków .
Po 5 minutach miałam na sobie koszulkę którą dostałam od Aleksa i resztę stroju .
- Proszę bardzo pierwsza drużna to : Lena , Aleks , Wlazły , Bąku , Mały i Wąski . Drugi : Cala , Dajan , Winiar , Zatorski , Kostek , Karol .
Powoli zaczęliśmy nasz mecz . Dawałam z siebie wszystko . Mecz zakończył się wynikiem 2 : 2 . Po skończonym mecz przebrałam się . Do domu odwiózł mnie Aleks . Pożegnaliśmy się czule . Wzięłam szybki prysznic i poszłam spać .
   

***********
No to mamy piąteczkę :)
Mamy nadzieję , że wam się podobało .
Niedługo kolejny rozdział.
Pozdrawiamy  Karolina i Basia.