- Hej .- usiadłam na blacie obok niego .
- Cześć .- uśmiechnął się na mój widok .
- Co tam robisz ?
- Śniadanie , które miało być do łóżka , ale jak już wstałaś to nici z tego .
- No wiesz ja zostaniesz w takiej oprawie tego śniadania to ja mogę wrócić do łóżka .
- Nie. Zostań . Wyglądasz tak seksownie w mojej koszuli . Dobrze mówią , że to jest najpiękniejszy widok.
- Kochanie , bo się zarumienię .
Usłyszeliśmy , że ktoś przekręca klucze w zamku .
- Co to za szpilki , kochanie ? - odezwał się kobiecy głos .
- Nie wiem . Zapraszam dalej .
W końcu weszli do kuchni .
- Cześć stary . Kogo są te damskie buty w przed pokoju .
- Cześć Kostek . Buty należą do mnie .- powiedziałam wyłaniając się za ciała siatkarza .
- My chyba nie w porę .- zauważył Cupković .
- Trochę . - mruknął Aleks .
- W porę . Tak się miałam zbierać .
- Co ?- szepnął .
- Idę . Do pracy nie chcę się spóźnić .
- Oooo .... a gdzie pracujesz ??- zainteresowała się blondynka .
- W " Energi " . - odpowiedziałam przechodząc na polski .
- Fajnie . Ja pracuję w butiku w galerii Łódzkiej.
- Fajna praca . Przepraszam chętnie bym z tobą dłużej pogadała , ale nie chcę się spóźnić .
- Jasne . Miło było cię poznać .
- Mnie również było miło . - chwyciłam mojego miśka za rękę i wyszłam z kuchni .
- Naprawdę musisz iść?
- Tak , ale ty możesz iść ze mną .
Dwa razy nie musiałam mu powtarzać . Ubrał dres , a ja swoją sukienkę.Zadzwoniłam do cioci , że będziemy na śniadaniu . Pożegnaliśmy się z parą i wyszliśmy z mieszkania . Po 10 minutach byliśmy pod domem .
- Jesteśmy ! - zawołałam od drzwi .
- Chodźcie , czekamy już tylko na was .
Weszliśmy do kuchni . Przy stole siedział wujek czytając gazetę .
- Dzień dobry .
- Witam . Już miałem do was dzwonić .
- Czemu ?
- Bo bałem się , że Alek spali nam halę , ale jak mi wiadomo to jeszcze stoi .
- Oczywiście .
- Proszę się częstować .
Wujek z Aleksem rozmawiali o czekającym ich spotkaniu .
- Lena ?
- Tak ciociu ?
- Powiedziałaś mu ?
- Tak.
- Jak to przyjął?
- Spodziewałam się ,że nie będzie mnie próbował odwieść od tego , ale nie . Chciał nie jechać do Gdańska , ale go przekonałam . Chyba .
- Przecież on musi pojechać .
- Tak wiem . Ciociu , ale ty ze mną pojedziesz ?
- Tak . Oczywiście .
- Dzięki .
- Nie ma za co . Kiedy tylko chcesz to możesz ze mną porozmawiać .
- Jest jeszcze jedna sprawa .
- Jaka ?
- Istnieje ryzyko , że coś może pójść nie tak . I jeżeli ja z jakieś przyczyny odejdę z tego świata , to musicie się na wzajem wspierać . Nie możecie pozwolić Jemu się stoczyć .
- Rozumiem . Mamy pilnować , aby jakieś głupoty nie wywinął.
- Nie możecie pozwolić ,żeby przez swoją głupotę stracił kontrakt ze Skrą . Dobrze ?
- To mogę ci obiecać .
- Pójdę się przebrać . Zaraz wracam . - przebrałam się szybko i zakręciłam włosy . W przed pokoju czekał na mnie atakujący .
- Jedziemy .
- Dzieciaki mogę jechać z wami ?
- Jasne .
***
- Daria przeszkadzasz .
- Wcale nie przeszkadzam . Co jeśli znajdzie sobie nową dziewczynę .
Siedziała z butelką tymbarka i rozmawiałyśmy o Karolu .
- Przecież on cię Kocha . To widać . Jest w ciebie zapatrzony jak w obrazek .
- Takiej randki jaką zrobił tobie Aleks , to mu nawet do głowy nie przyszło zrobić .
- To mu to powiedz .
- Będę musiała go podejść .
- Hahahaha ... ciekawe jak to zrobisz .
- Jakoś . A tak na marginesie , to jaki on jest w łóżku ?
- Świntuch .
- Wcale nie . To jaki on jest ?
- Boski to mało powiedziane . A jego klata ? Takiego cuda to jeszcze nie widziałam .
Nagle jak wiatr na trening wpadła ciocia . Podbiegła do wujka , coś nerwowo gestykulując . Stryjek wskazał na mnie .
- Lena , chodź tu szybko zawołała mnie .
Zbiegłam po schodach , a za mną Daria .
- Coś się stało ?
- Twoja matka przyjechała . Chce się z tobą natychmiast spotkać .
- Ale ... jak ... ona ... ale tak tutaj ? - Paplałam bez składu i ładu .
- Tutaj , tutaj .
- Ale po co ona tutaj ?
- Nie wiem .
- Wujek ! Masz tu kluczyki od mojego auta . Potem nim przyjedź .
- Dobrze .
Siatkarze przyglądali się całej scenie ze zdziwieniem .
- Daria przyjdź potem do mnie .
- Dobra . Będę . O której ?
- 18 ?
- Dobra .
- Lena pośpiesz się . - pogoniła mnie ciocia .
- Już idę .
- To chyba wszystko . - chwyciłam torebkę i pobiegłam po płaszcz .
- Lena ! Zaczekaj . - zawołał za mną Serb .
- Aleks nie teraz . - zawołałam przez ramię i wybiegłam z hali . Ciocia w ekspresowym tempie pojechała do domu . Migusiem dopadłam do drzwi . W kuchni siedziała moja matka sącząc kawę .
- Cześć mamo .
- Witam cię . Usiądź .
Po jej głosie mogłam się spodziewać wszystkiego . Zawsze zaczynała oficjalnie , jak miała mi cos do zakomunikowania .
- Co cię sprowadza do Bełchatowa .
- Konkretnie trzy sprawy ? - oznajmiła .
- Jakie ?
- Pierwszą jesteś ty . Drugą twój nowy chłopak . Trzecia twoja operacja .
- Przepraszam , ale co ma piernik do wiatraka .
- Rozumie , że pytasz o numer dwa . - zaśmiała się .
- Mamo , swoje poglądy na temat narodowości zostaw dla sobie i taty . Kocham Aleksandra .
- A Ksawery ?
- Ksawery nie żyje od pół roku .
- On był dla ciebie idealnym materiałem na męża .
- Nie zaczynaj znowu .
- Nie ? A dlaczego nie ? Może mi powiesz , że jesteś z tym marnym siatkarzyną w ciąży ? Lena dobrze wiesz , że on ci nie zapewni dostatniego życia .
- Ale ja tego w cale nie chcę . Ja do szczęścia potrzebuję jego.
- Za szczęście się nie utrzymacie . Ciekawe , czy mu powiedziałaś o operacji . Czy też zapomniałaś go o tym poinformować , tak jak nas .
- On wie o wszystkim .
- Oczywiście nas zapominałaś poinformować o tej drobnej sprawie . Musiałam się wszystkiego dowiadywać od Alicji .
- Co by to dało , żebym wam powiedziała ? I tak byś nie przyjechała .
- Nie rób za mnie potwora . Oczywiście , żebym przyjechała .
- Nie wydaje mi się . Nidy cię nie było jak potrzebowałam . Słowa pocieszenia od ciebie nie usłyszałam jak zginął Ksawery . Kiedy przyjmowali mnie na studia , ty tylko powiedziałaś ,że mam ci nie przeszkadzać i odeszłaś mnie lekceważąc . A jak dostałam pałę w gimnazjum czy podstawówce to była wielkie halo o wielkie nic . I dalej uważasz , że byś tu przyjechała . Bo ja nie . Nie dzwoniłam bo nie chciałam znów poczuć , że jestem odrzucana . Dla mnie jesteś tylko matką na papierze . - wstałam od stołu .
- Jak śmiesz ? - spoliczkowała mnie . Za jej plecami pojawiła się sylwetka Atanasijevića
- Lena . - podbiegł do mnie.
- Odejdź Aleks . - odepchnęłam go od siebie .
- Mam nadzieję , że będziesz z nim szczęśliwa prze ten ostatni tydzień swojego życia . Ja nie przyłożę do tego ręki . Nie jesteś już moją córką . Powiedz ciotce , żeby cię pochowała .
- Ucieszysz się prawda ? W końcu nie będziesz miała niechcianej córki . Będziesz mogła chodzić na zakupy za swoimi przyjaciółkami .Tylko to jest dla ciebie ważne . Tacie powiedz , żeby nie przyjeżdżał . Bo nie ma po co .
- Nie miałam takiego zamiaru . Żegnam . - wyszła trzaskając drzwiami .
- Lena ?
- Co ?! Właśnie poznałeś moją matkę . Zadowolony jesteś ? - wybiegłam z kuchni . Położyłam się na łóżku i zalałam się łzami . Własna matka . Zawsze czegoś od mnie wymagała , nigdy w zamian nie usłyszałam słowa wsparcia , zachęty . Tak naprawdę to wychowała mnie babcia . Zajmowała się mną , kiedy mamusia chodziła na zakupy , kawusie z przyjaciółkami . Tata tylko pracował na jej ubrania . Najczęściej od babci i taty słyszałam gratulacje , słowa miłości . Mówili mi ,że jestem mądra , śliczna , że będę łamać chłopakom serca jak dorosnę . Byli moimi dobrymi duchami . Jak babcia umarła to zostałam sama . Tata miał pracę i musiał się jej podporządkować . Czasami zazdrościłam swoim koleżankom ich kontaktu z mamami . Jak wyjechałam na studia - matka powiedziała , że w końcu do czegoś doszłam . Ale tak naprawdę zaczęła się mną interesować jak Ksawery mi się oświadczył . Grała idealną matkę .
- Lenuś - w moim pokoju pojawił się wujek .
- Co ?
- Porozmawiamy ?
- Nie chcę z nikim rozmawiać .
- Jak chcesz to możemy pomilczeć .- usiadł na skraju łóżka .
- Daria i Aleks czekają na dole . - powiedział po 10 minutach .
- Wiedziałam , że nie wytrzymasz . - zaśmiałam się .
- Lena pogadaj z nimi .
Pokręciłam przecząco głową .
- To przynajmniej z Aleksem .
Ponownie pokręciłam przecząco głową .
- Uparta jesteś . Lena to co powiedziała ci matka nie jest prawdą . Ona cię kocha .
- Nie prawda . Powiedziała , że wy macie mi urządzić pogrzeb . Ona chce żebym umarła . Ja wcale nie chcę odchodzić z tego świata .
- To czego chcesz ?
- Skończyć studia . Zostać żoną Alka . Pojechać do Wenecji . Po prostu żyć .
- Oj Lenuś . Przecież to wszystko może się kiedyś stać . Będziesz miała ślub jak z bajki , gromadkę dzieci . Kochającego męża . Duży dom z ogrodem . Wcale nie musisz umierać .
- Ale lekarz mówił , że to się może stać .
- Może ale nie musi .
- Myślisz ?
- Ja to wiem . To jak pogadasz z nim ? Aleks się martwi .
- Ale obiecasz , że nie zadzwonisz do ojca ?
- Obiecam ale sama to zrobisz . Twoja matka pewnie jeszcze nie dojechała do Warszawy .
- I co ja mu powiem ? Wolę ,żeby on zadzwonił do mnie .
- Jak uważasz . To co powiedzieć im , żeby poszli .
- No dobra .
- Moja dziewczyna .
Po chwili przyszli dwoje . Chcieli wiedzieć co się stało . Gadaliśmy prawie dwie godziny . Daria wyszła zostawiając nas samych . Rozmawialiśmy o naszej przeszłości . Zasnęłam w ramionach siatkarza . W nich czułam się bezpieczna.
Nagle jak wiatr na trening wpadła ciocia . Podbiegła do wujka , coś nerwowo gestykulując . Stryjek wskazał na mnie .
- Lena , chodź tu szybko zawołała mnie .
Zbiegłam po schodach , a za mną Daria .
- Coś się stało ?
- Twoja matka przyjechała . Chce się z tobą natychmiast spotkać .
- Ale ... jak ... ona ... ale tak tutaj ? - Paplałam bez składu i ładu .
- Tutaj , tutaj .
- Ale po co ona tutaj ?
- Nie wiem .
- Wujek ! Masz tu kluczyki od mojego auta . Potem nim przyjedź .
- Dobrze .
Siatkarze przyglądali się całej scenie ze zdziwieniem .
- Daria przyjdź potem do mnie .
- Dobra . Będę . O której ?
- 18 ?
- Dobra .
- Lena pośpiesz się . - pogoniła mnie ciocia .
- Już idę .
- To chyba wszystko . - chwyciłam torebkę i pobiegłam po płaszcz .
- Lena ! Zaczekaj . - zawołał za mną Serb .
- Aleks nie teraz . - zawołałam przez ramię i wybiegłam z hali . Ciocia w ekspresowym tempie pojechała do domu . Migusiem dopadłam do drzwi . W kuchni siedziała moja matka sącząc kawę .
- Cześć mamo .
- Witam cię . Usiądź .
Po jej głosie mogłam się spodziewać wszystkiego . Zawsze zaczynała oficjalnie , jak miała mi cos do zakomunikowania .
- Co cię sprowadza do Bełchatowa .
- Konkretnie trzy sprawy ? - oznajmiła .
- Jakie ?
- Pierwszą jesteś ty . Drugą twój nowy chłopak . Trzecia twoja operacja .
- Przepraszam , ale co ma piernik do wiatraka .
- Rozumie , że pytasz o numer dwa . - zaśmiała się .
- Mamo , swoje poglądy na temat narodowości zostaw dla sobie i taty . Kocham Aleksandra .
- A Ksawery ?
- Ksawery nie żyje od pół roku .
- On był dla ciebie idealnym materiałem na męża .
- Nie zaczynaj znowu .
- Nie ? A dlaczego nie ? Może mi powiesz , że jesteś z tym marnym siatkarzyną w ciąży ? Lena dobrze wiesz , że on ci nie zapewni dostatniego życia .
- Ale ja tego w cale nie chcę . Ja do szczęścia potrzebuję jego.
- Za szczęście się nie utrzymacie . Ciekawe , czy mu powiedziałaś o operacji . Czy też zapomniałaś go o tym poinformować , tak jak nas .
- On wie o wszystkim .
- Oczywiście nas zapominałaś poinformować o tej drobnej sprawie . Musiałam się wszystkiego dowiadywać od Alicji .
- Co by to dało , żebym wam powiedziała ? I tak byś nie przyjechała .
- Nie rób za mnie potwora . Oczywiście , żebym przyjechała .
- Nie wydaje mi się . Nidy cię nie było jak potrzebowałam . Słowa pocieszenia od ciebie nie usłyszałam jak zginął Ksawery . Kiedy przyjmowali mnie na studia , ty tylko powiedziałaś ,że mam ci nie przeszkadzać i odeszłaś mnie lekceważąc . A jak dostałam pałę w gimnazjum czy podstawówce to była wielkie halo o wielkie nic . I dalej uważasz , że byś tu przyjechała . Bo ja nie . Nie dzwoniłam bo nie chciałam znów poczuć , że jestem odrzucana . Dla mnie jesteś tylko matką na papierze . - wstałam od stołu .
- Jak śmiesz ? - spoliczkowała mnie . Za jej plecami pojawiła się sylwetka Atanasijevića
- Lena . - podbiegł do mnie.
- Odejdź Aleks . - odepchnęłam go od siebie .
- Mam nadzieję , że będziesz z nim szczęśliwa prze ten ostatni tydzień swojego życia . Ja nie przyłożę do tego ręki . Nie jesteś już moją córką . Powiedz ciotce , żeby cię pochowała .
- Ucieszysz się prawda ? W końcu nie będziesz miała niechcianej córki . Będziesz mogła chodzić na zakupy za swoimi przyjaciółkami .Tylko to jest dla ciebie ważne . Tacie powiedz , żeby nie przyjeżdżał . Bo nie ma po co .
- Nie miałam takiego zamiaru . Żegnam . - wyszła trzaskając drzwiami .
- Lena ?
- Co ?! Właśnie poznałeś moją matkę . Zadowolony jesteś ? - wybiegłam z kuchni . Położyłam się na łóżku i zalałam się łzami . Własna matka . Zawsze czegoś od mnie wymagała , nigdy w zamian nie usłyszałam słowa wsparcia , zachęty . Tak naprawdę to wychowała mnie babcia . Zajmowała się mną , kiedy mamusia chodziła na zakupy , kawusie z przyjaciółkami . Tata tylko pracował na jej ubrania . Najczęściej od babci i taty słyszałam gratulacje , słowa miłości . Mówili mi ,że jestem mądra , śliczna , że będę łamać chłopakom serca jak dorosnę . Byli moimi dobrymi duchami . Jak babcia umarła to zostałam sama . Tata miał pracę i musiał się jej podporządkować . Czasami zazdrościłam swoim koleżankom ich kontaktu z mamami . Jak wyjechałam na studia - matka powiedziała , że w końcu do czegoś doszłam . Ale tak naprawdę zaczęła się mną interesować jak Ksawery mi się oświadczył . Grała idealną matkę .
- Lenuś - w moim pokoju pojawił się wujek .
- Co ?
- Porozmawiamy ?
- Nie chcę z nikim rozmawiać .
- Jak chcesz to możemy pomilczeć .- usiadł na skraju łóżka .
- Daria i Aleks czekają na dole . - powiedział po 10 minutach .
- Wiedziałam , że nie wytrzymasz . - zaśmiałam się .
- Lena pogadaj z nimi .
Pokręciłam przecząco głową .
- To przynajmniej z Aleksem .
Ponownie pokręciłam przecząco głową .
- Uparta jesteś . Lena to co powiedziała ci matka nie jest prawdą . Ona cię kocha .
- Nie prawda . Powiedziała , że wy macie mi urządzić pogrzeb . Ona chce żebym umarła . Ja wcale nie chcę odchodzić z tego świata .
- To czego chcesz ?
- Skończyć studia . Zostać żoną Alka . Pojechać do Wenecji . Po prostu żyć .
- Oj Lenuś . Przecież to wszystko może się kiedyś stać . Będziesz miała ślub jak z bajki , gromadkę dzieci . Kochającego męża . Duży dom z ogrodem . Wcale nie musisz umierać .
- Ale lekarz mówił , że to się może stać .
- Może ale nie musi .
- Myślisz ?
- Ja to wiem . To jak pogadasz z nim ? Aleks się martwi .
- Ale obiecasz , że nie zadzwonisz do ojca ?
- Obiecam ale sama to zrobisz . Twoja matka pewnie jeszcze nie dojechała do Warszawy .
- I co ja mu powiem ? Wolę ,żeby on zadzwonił do mnie .
- Jak uważasz . To co powiedzieć im , żeby poszli .
- No dobra .
- Moja dziewczyna .
Po chwili przyszli dwoje . Chcieli wiedzieć co się stało . Gadaliśmy prawie dwie godziny . Daria wyszła zostawiając nas samych . Rozmawialiśmy o naszej przeszłości . Zasnęłam w ramionach siatkarza . W nich czułam się bezpieczna.
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>.
Mamy 7.
Jak wam się podoba?
Czytasz