środa, 24 lipca 2013

Rozdział 4.


- Lena możesz mi powiedzieć co się stało wczoraj pomiędzy tobą a Aleksem?- zapytała Daria. -Pokłóciliśmy się.
-Poważnie?                                                                                                                                                                 - Poważnie.                                                                                                                                                  Zaparkowała pod halą .                                                                                                                                 -Widzimy się dzisiaj o 19 , prawda?
- Jasne, że tak. Mykam , bo muszę wziąć do wujka klucze. Do zobaczenia.
- Na razie. 
    Spędziłyśmy dzisiaj cały dzień na mieście . Siatkarze powinni być w połowie treningu.   Po drodze spotkałam Zatorskiego.
- Cześć Paweł. Gdzie się włóczysz ? Trening macie.
- Cześć Mała . Trening jest ale w rozsypce. Serbowie się nie zjawili i nie mamy jedno atakującego.
- To pewnie wujcio ma zły humor.
- Sama zobacz.
Faktycznie trening były , ale tak jak by go nie było. Jedni odbijali przez siatkę ( nieliczni) , drudzy siedzieli siedzieli na krzesakach i popijali wodę.  Plina stał na środku boiska i  do mopa. Chyba powołania pomylił. Jego śpiew do zniesienia , tak samo jak niektórych artystów polskiej sceny muzycznej :) ( bez obrazy ). Usiadłam z boku na trybunach i czekałam , aż trener raczy wrócić do swoich podopiecznych. Nagle ja burza na boisko wpadli atakujący z przyjmującym. Ciekawe co wymyślili ? Mało mnie to ciekawiło , wiec zaczęłam grzebać w mojej jakże interesującej ( nagle ) torebce. Spóźnieni poszli się przebrać , a na boisko wrócił trener. Mop Plińskiego nagle znikną. Wszyscy grzecznie czekali na dalszy ciąg.
- Panowie mamy godzinę! Proszę wiec zaczniemy od elementu ze środkowym. - dołączyli Serbowie. -  A wy za spóźnienie biegacie połowę tego treningu. - Zdecydowanie wkurzony , ale musiałam zaryzykować i wziąć od niego klucze.
- Dzień Dobry wujaszku. - uśmiechnęłam się ciepło.
- Witaj. Już wróciłyście?
- Tak, ale zapomnieć kluczy. No i wiesz ... może masz je przy sobie?
- Luna , przykro mi ,ale klucze są w moim biurko. Poczekaj to godzinę to wrócimy razem. Dobrze ?
- Jasne , że tak ! - no .. wiecie wolałam go nie denerwować.
Wróciłam na swoje miejsce. Obserwowalnym chłopaków jak wylewają siódme poty. Co jakiś czas czułam na sobie wzrok Alka , ale nie odważyłam się na niego spojrzeć. W torebce zaczął wibrować mi telefon. Na wyświetlaczu widniało6 ,, Adrian,, . Odeszłam w ciche miejsce i odebrałam.
- Tu telefon pani Leny Wiedeńskiej. W czym mogę pomóc?
- Bardzo śmieszne Luna!
- Wiem . Cześć Adi.
- Witam cię.
- Co tak oficjalnie?
- Powinnaś dostać burę , za to że się nie odzywasz ! Mała jak tak można !
-  Wiem , przepraszam. Co tam u was słychać ?
- Dużo się dzieje. Aśka robi imprezą z okazji 23 urodzin. Adam pogodził się z Natalią. Adek z Gośka cały czas się kłócą. Rutyna.
- Ja też chce taką rutynę. Gosi  powiedz , że Adek jest wierny jej jak Penelopa , a Adamowi , że w końcu poszedł po rozum do głowy.
- Nie ma problemu. Jak tam na wydziale?
- Kochany , dopiero jadę w sobotę jadę do Łodzi.
- Aaaa.. sorry Lena , ale muszę kończyć.
- Jasne. Pozdrów wszystkich.
- Trzymaj się. Pa
- Pa. - powiedziałam i odłożyłam słuchawkę.
Wróciłam na swoje miejsce. Atanasiejvić raczył obdarzyć mnie spojrzeniem.
- Wujek czekam przed halą.
- Okey ... ja zaraz kończę.
Wzięłam swoje rzeczy i wyszłam przed budynek. Oparłam się o samochód i  czekałam na kierowcę. Dzień robił się coraz krótszy , temperatura wynosiła może 6-7 stopni. Od strony ronda dobiegły mnie głosy grupki pijanych ludzi. Zataczali się po chodniku , śpiewając zbereźne piosenki. Pomimo , że dochodziłam 16 byli nawaleni w cztery dupy ( no... trzy ).  Z każdym krokiem przybliżali się do mnie , ale jakoś mi to nie przeszkadzało. Myślałam , że przejdą obok mnie i nawet mnie nie zauważą , ale nie oni.
- Panowie . Patrzcie kogo my tu mamy ? Kicia zgubiła drogę do domu ? - odezwał się wysoki brunet.
- To może ją odpowadzimy ? - zaproponował niski , gruby rudzielec .
- Dobrze mówisz Garfield ? - poparł go blondyn.
Chwycił mnie w pasie .
- Zahaczymy o park. Co ty na to ?
- Nie dzięki . Czekam tu na chłopaka.
- Jasne . Twój chłopak nie będzie miał nic przeciwko temu , że sobie ciebie wypożyczymy kochanie.- zaczął bawić się moimi włosami .
- Nie dotykaj mnie .
- Jaka ostra. Lubie takie. - szepnął mi do ucha.
- Robert , co się za nią cackasz . Prze ramię i do parku na jakąś łąkę - powiedział koleś o ksywie Garfield.
- Chodź idziemy . - pociągnął mnie za rękę .
- Nigdzie nie idę. Spadaj . - zaparłam się nogami .
- Nie ładnie .- popchnął mnie brunet .
- Nie . Mówię wam . Zostawcie mnie .
- Nie ma takiej opcji.
- RATUNKU!- Krzyknęłam.
- I co się laska drzesz . I tak cię nikt nie usłyszy .
Doszliśmy do rogu za którym miałam stracić z oczu " Energię ". Ale jeden szczegół przykuł moją uwagę . Brązowe kręcone włosy ! Wszędzie je rozpoznam.
- Aleksander !! -wydarłam się .
- Zamknij się .- zakrył mi usta ręką . Najlepszym sposobem , aby się jej pozbyć znałam z dzieciństwa. Więc ugryzłam w kciuk .
- Aaa! Suka mnie ugryzła . - podszedł do mnie . Zamachnął się , żeby uderzyć mnie w twarz , ale coś , a raczej ktoś mu na to nie pozwolił .
- Kobietę .- odezwał się po angielsku .
- Gruby tłumacz co on powiedział . - powiedział Robert .
- Powiedział " Kobietę " .
- Już was tu nie ma .
- Powiedział " Już was tu nie ma"
- Spoko . Jasne. - Robert chwycił mnie w pasie i pociągnął .
- Ale ona jest moja . - powiedział Serb .
- Co ?
- Powiedział " Ale ona jest moja ".
Wykorzystując nie uwagę mojego " towarzysza " wyrwałam się w stronę Alka .
- Ej . Co jest ! - zdziwił się .
- Mówiłam ,że czekam na chłopaka .
- Dobra jest twoja . - odezwał się Garfield po angielsku .
Odeszli zostawiając nas samych . Usiadłam na krawężniku .
- Choć idziemy. - powiedział chłodno .
Pokręciłam głową .
- Nie bądź dzieckiem . Chodź idziemy .
Po nowinie pokręciłam głową .
- Lena . Proszę Cię .- przyklapnął przy mnie . - Przecież nic się nie stało .
- Ale mogło .- otarłam oczy w których zbierały mi się łzy .
- Idź już . Zostaw mnie .
- Nie .
- No idź ! Dziękuję bardzo za ratunek , a teraz mnie już zostaw . Odejdź . Najdalej jak się da .
- Przepraszam .
- Za co ty mnie teraz przepraszasz ?
- Przepraszam , nie powinienem tak wczoraj zareagować . Nie żałuję , że się w tobie zakochałem . Powiedziałem to pod wpływem emocji . Tak naprawdę to cię kocham .
- Naprawdę ?
- Naprawdę . Teraz już nie płacz , bo wyglądasz jak szop pracz .
- Dzięki .
- Choć zawiozę cię do domu .
- Pomógł mi wstać . Popatrzył na mnie z góry . W jego oczach mogłem dostrzec ciepło , nadzieję , i miłość .
- A ty ? - szepnął .
- Co ja ?
- Tez coś do mnie czujesz ?
W odpowiedzi pocałowałam go w usta , co przyszło mi z trudnością ,ale jakoś mi się udało .
- Co z Kostkiem ?
- Ja cię . Dawaj szybko . - puściliśmy się biegiem w stronę " Energi " . Nie wiem jakim cudem nie skręciłam nogi na moich szpilkach . Dobiegliśmy pod halę trzymając się za rękę , cali uśmiechnięci .
- No wreszcie . czekałem i czekałem .- pożalił się .
- Moja wina . - przyznałam się .
Poparzyła na nasze splecione ręce .
- Czy wy ...?
- Tak . Ty jako mój przyjaciel wiesz pierwszy . - przytulił się do mnie .
- Gratulacje . Teraz proszę jedźmy już do domu .
- Jasne , tylko odwieziemy Lenę .
Usiadłam na tylnych siedzeniach . Prze całą drogę byłam bacznie obserwowana przez kierowcę w tylnym lusterku .
- Dzięki za podwózkę . Pa .
- Pa . - pożegnał się przyjmujący .
Alek otworzył mi drzwi
- Co dzisiaj robisz?
- Idę jeszcze do Dari.
- A to pewnie dla tego Karol do nas przychodzi . A co jutro robisz ?
- Jadę na uczelnię . Mam dwa wykłady do 15:30.
- Przyjadę po ciebie .
- Nie musisz . Pojadę autobusem . Ciocia chciała pożyczyć mój samochód .
- Dobra , ale jak się nie mylę to masz o 16:15 trening to jak chcesz zdążyć ?
- Przecież chodzę z chrześnicą żony trenera , jakaś ulga mi się należy .
- Osz ty !
 Cupković zatrąbił .
- Jedź już . Pa .
- Pa - pocałował mnie na pożegnanie .
                                                                    ************

No to mamy 4.
Trochę się pospieszyłyśmy.
Mamy nadzieję , że się wam ten rozdział podobał.
Może za tydzień pokaże się następny rozdział.
Karolina i Basia.


wtorek, 23 lipca 2013

Rozdział 3

   Autobus po półtora  godzinnej podróży wreszcie zatrzymał się w Bełchatowie . Od przystanku do domu nie było daleko . Po drodze wstąpiłam do sklepu po wino na jutrzejszy wieczór . Podchodząc do bramy zauważyłam na poboczu auto Serba , ale po nim nie było śladu. Weszłam do domu .
- Jestem !- krzyknęłam.
- No w końcu . - weszła ciocia do przedpokoju . - Czemu nie wracałaś z Alkiem .
- Mała wymiana zdań zastąpiła . Idę do pokoju .
- Idź .
Weszłam do ciemnego pokoju . Zapalając światło dostrzegłam stojącego siatkarza przy oknie .
- Aaa! Co ty tu robisz ?
- Przecież pisała ci Daria , że masz przechlapane .
- Ale chyba przekazała ci co ja na to .
- Przekazała .
- Świetnie . A teraz wytłumacz po co do jasnej cholery to przyszedłeś .Przecież jesteś wielce na mnie zły . Chociaż nie rozumie o co ? Może o to ,że wygoniłam cię z przymierzalni . I dobrze zrobiłam . Bo ty nie możesz się we mnie zakochać . Nie chcesz tego .
- Skąd możesz wiedzieć czego ja chcę ? Powiedz mi , skąd ? Co jeśli już za późno ? Jeśli ja już ciebie kocham ?
- To radzę ci się odkochać ! Za nim będziesz cierpiał .
- Za późno . Nie potrafię!
- Ale ty nadal nie rozumiesz ? Za dwa miesiące może mnie już nie być na tym świecie . Ja mogą umrzeć.- po policzku popłynęły mi łzy .
- Co ?! Jak to umrzeć?
- Po porostu . Zdecydowałam się oddać szpik kostny córce mojej kuzynki . Tylko ja mogę być dawcą . Mała choruje od roku . Operacja odbędzie się w Łodzi , jest bardzo ryzykowna . Jeżeli coś pójdzie nie tak mogę stracić życie , ale uratują jej życie . Jestem gotowa to zrobić .
- I chcesz mnie zostawić ?
- Przykro mi ,że zakochałeś się w nie właściwej osobie .
- Tak , też zaczynam żałować .- wyszedł trzaskając drzwiami.
Po jego wyjściu długo jeszcze płakałam . Żałowałam ,że się dowiedział w taki sposób . Chciałam ,żeby był przy mnie jako przyjaciel . Wiem , że musi sobie to poukładać . Osoba której zakochał okazała się nie właściwą .
 Aleks :
 Tak bardzo pragnął , żeby się okazało ,że to kolejny koszmar . Zaraz się obudzi i okaże się ,że ma ją przy sobie , ale to co przynosiło życie było szare , pełne bólu i goryczy . Była tabletką która zamiast uśmierzyć ból , jeszcze go pogłębiła . To dlatego ludzie szukają pozornego szczęścia , żeby zamaskować to co tak naprawdę czują.
                                                                              *********      

No to mamy trójeczkę ;)
Mam nadzieję , że wam się podobało.

piątek, 19 lipca 2013

Rozdział 2

- Lena ! Ja już jadę .- krzyknął wujek z dołu .
- Już idę . - wzięłam kamizelkę do kompletu .
- Pa ciocia . - zawołałam i wyszłam z domu .
- Masz wszystko czego potrzeba ? - zapytał trener  wyjeżdżając z przed domu .
- Tak .
- Świetnie. Jak samopoczucie .
- Bardzo dobre.
- Jeśli nie będzie ci odpowiadać ta praca to zawsze możesz zrezygnować .
- Jeszcze nie zaczęłam , ale jeśli coś pójdzie nie tak to będzie jeszcze Daria .
- Stajemy na nogi ?
- Zdecydowanie . Musze myśleć o przyszłości . Ostatni rok studiów. Potem zobaczymy co los przyniesie . I miałam bym do ciebie prośbę .
- Jaką ?
- Tylko to musi zostać między nami . Nie może wyjść poza ten samochód.
- Zgoda.
- Jeśli już u was mieszkam , to mogłam bym płacić na przykład za wodę , prąd ?Mówię to tobie bo wiem ,że ciocia by się nie zgodziła . A jak mnie już przygarnęliście , to nie może być tak ,że ja korzystam a wy płaćcie .
- Aż tak ci zależy ? Przecież ty masz studia .
- E tam . Jest przecież stypendium . To jak będzie .
- Niech będzie . Mogę ci odstąpić wodę .
- Super . Wiedziałam , że się dogadamy .
Dojechaliśmy pod halę .
- Lena !! - krzyknął ktoś za mną .
- Daria ? - dziewczyna przytuliła się do mnie .
- Cześć Lena .
- Cześć Karol .
- I jak gotowa ?
- Oczywiście .
Przed drzwiami spotkaliśmy Serbów z Bąkiewiczem.
- Cześć Lena .- pomachał entuzjastycznie do mnie atakujący .
- Taa... cześć .- powiedziałam chłodna i weszłam do hali.
Ruszyliśmy korytarzem . Na ścianach wisiały antyramy z plakatami siatkarzy. Po drodze minęliśmy pokój prezesa , fizjoterapeutów oraz statystów. Na końcu " tunelu" znajdowało moje nowe pomieszczenie pracy .
- No to zapraszam . - dziewczyna otworzyła przede mną drzwi.
Biuro było umeblowane bardzo nowocześnie . Szefy, biurka , krzesła wszystko stało tam gdzie powinno .
- Dużo mamy dzisiaj pracy?
- Nie . Ja muszę wypełnić kilka faktur.
- A ja co mam robić ?
- Myślę , że pójdziesz do chłopaków na trening i karzesz im podpisywać koszulki .
- Tylko tyle?
- Tak . W poniedziałki nie ma dużo roboty. A pewnie będziesz jeszcze musiała iść do prezesa.
- Tak , ale to potem . To gdzie masz te koszulki ?
- Powinny być w magazynku. Tu masz klucze . Magazynek znajduje się obok pokoju trenera .
- Może jakiś marker mi dasz .
- Masz w szufladzie swojego biurka .
- Dzięki .
- Powodzenia! - krzyknęła za mną. Ze znalezieniem magazynku nie było dla mnie problemem , ale wytaszczenie pudła z koszulkami już tak . Wolałam nie myśleć co by eis stało jak by mi nie pomógł jeden ze siatkarzy .
- Czekaj pomogę ci .
- Dzięki . Sama bym sobie nie poradziła .
- Dlatego ci pomogłem . Ty pewnie jesteś tą nową od marketingu.
- Tak to ja .
- Gdzie z tym miałaś iść ?
- Na trening . Siatkarze mają to podpisać .
- Tak , ja idę w ta samą stronę .
- Fajnie .
- A tak w ogóle to jestem Daniel Pliński .
- Lena Klaczyńska.
- Uwaga ! - krzyknął ktoś . Metr ode mnie spadła piłka .
- Witaj w naszym świecie .- uśmiechnął się Pliński . - Gdzie ci to postawić ?
- Koło trenera .
- Zwariowałaś . Wkurzy się .
- Nie wkurzy . Zaufaj mi .
- Jak chcesz . - postawił tam gdzie go prosiłam  .
- Przepraszam wujku , że przerywam , ale muszę mieć te podpisy .
- Nic się nie stało .
- Pięć minut przerwy ?
- Jasne - uśmiechnął się .- Chłopaki macie pięć minut przerwy .
- Hura! - ucieszyli się
- Które przeznaczycie na podpisywanie koszulek .
- Buuu...- zabuczeli .
- Raz , raz panowie .- pogonił ich trener .
- Ale kto pierwszy ? - zadał pytanie jeden z tych który nie miał imponującego wzrostu.
- Woicki to chyba obojętne .
- Lena . Wracasz ze mną do domu ? - spytał wujek .
- Nie . Jadę z dziewczynami na zakupy .
- Nie będzie cię na obiedzie ?
- Zjem coś na mieście .
- Skończyliśmy . - zakomunikowali mi .
- Super. Dzięki chłopaki . Pa wujku .
Poskładałam koszulki.
- Będę potrzebowała pomocy . Użyczysz mi jednego z nich .
- Jasne . Dajan pomożesz Lenie ?
- Oczywiście - odezwał się po angielsku .
Pomógł mi zanieść pudło do naszego biura.
- Dzięki za pomoc.
- Przyjemność po mojej stronie.- zamknął za sobą drzwi.
- Wszystkie koszulki podpisane . Pomóc ci w czymś ?
- Masz tu faktury powpisuj kwoty i sumy .
- Jasne.
- I jak było ?
- Fajnie . Poznałam Daniela .
- Daniel jest bardzo otwarty na nowe znajomości . Teraz tak trochę z innej beczki . Wczoraj był u nas Aleks z Kostkiem . Nie chcę nic mówić ale spodobałaś się Aleksowi . Cały czas mnie o ciebie wypytywał .
- O co pytał ?
- Takie tam ogóły . Skąd jesteś ? Czy masz kogoś ? Czy się jeszcze uczysz?
- I co mu powiedziałaś ?
- Powiedziałam tyle co wiem . Czyli nic .
- Daria , ja cię przepraszam , że nie o sobie prawie nie powiedziałam .Wiem jak to jest kiedy pracuje się z kimś , nic się o nim nie wie .
- Spoko . Rozumiem cie . Nie lubisz mówić o sobie .
-  Nie o to chodzi . Tylko nie wiem czy mogę ci powiedzieć pewną rzecz.
- Nie no spoko .Przecież nie naciskam . Jak uznasz , że jestem godna poznać twoja tajemnicę , to mi powiesz.
- Żadna tajemnica . Mogę ci powiedzieć tylko nie tutaj. Ktoś jeszcze usłyszy i każdy będzie chciał wiedzieć czy to prawda. Mam pomysł spotkajmy się jutro wieczorem . Przyjdź do mnie .
- To może ty przyjdź do mnie . Karola wygonie do Serbów ,żeby pograł na konsoli , a my pogadamy.
- Świetnie .Jutro o 19 ?
- Dobrze.
- Skończyłam .
- Ja też .
- Idziemy do domu.
- Tak . Dzisiaj było mało pracy . Jutro spędzimy cały dzień na mieście i mamy papiery do wypełnienia .
Wyszłyśmy z pomieszczenia i udałyśmy się na trening chłopaków.Prawie ćwiczyli elementy ze środkowymi .
- Mogę pojechać z wami na zakupy ? - zapytała Daria
- Jasne , dziewczyny nie powinny mieć nic przeciwko .
- Chciałam bym wziąć jeszcze Karola.
- Jak będzie chciał jechać z trzema dziewczynami do centrom handlowego , to nie ma sprawy.
- Lena !! - krzyknęły dziewczyny wchodzące na trybuny.
- Cześć - przywitałyśmy się .
- Lena mamy mały problem .
- Jaki ?
- Bo z nami pojadą jeszcze Michał i Mariusz ?
- Spoko , ale ja zaproponowałam Dari i Karolowi .
- Świetnie . Każda z nas ma partnera . - ucieszyła się Daga.
- Oprócz mnie . -zauważyłam .
- To pojedziemy na dwa auta ? - zaproponowała Paulina.
- Co na dwa auta? - zapytał Karol .
- Jedziemy na zakupy.- zakomunikowała Daria .
- Nie błagam . Muszę ? - marudził .
- Tak . Ostatni się skarżyłeś , że nie masz w czym chodzić . Więc jedziesz musowo.
- Widzę , że też z nami jedziesz . - zaśmiał się Michał .
- Właśnie się dowiedziałem .
- A gdzie jedziecie ? - zapytał jeden z Serbów.
- Do centrum Handlowego . - odpowiedział Mariusz.
- Super . Też mogę jechać . - Powiedział Alek
- A wiesz , że byś się przydał . Tylko Lena została bez pomocnika . Możecie być w parze , a potem się spotkamy na objedzie . - stwierdziła Daria.
I takim o to sposobem znalazłam się w aucie ,z młodym atakującym. Daria pojechałam z Karolem , a dziewczyny z mężami .
- I jak pierwszy dzień w pracy ? - zapytał.
- Szybko zleciało . A jak trening ?
- Świetnie . Cieszę się ,że niedługo zaczyna się sezon.
- Będzie więcej ciężkiej pracy , ale lubisz to co robisz?
- Ja to kocham . Siatkówka to moje życie .
- A nie tęsknisz za rodziną ?
- Troszkę . Bardzo rzadko ich widuję .
- Ale jesteś szczęśliwy ?
- Co to za przesłuchanie ?- zaśmiał się .
- Przepraszam , nie chciałam wtykać nosa w nie swoje sprawy .
- Nie przepraszaj . Świetnie mi się z tobą rozmawia . A odpowiadając na twoje pytanie to tu jestem szczęśliwy .
- Długo przyjaźnisz się  z Konstantinem ?
- Będzie z 5 lat . Świetnie się ze sobą rozumiemy .
- To fajnie , że masz kogoś takiego .
- To ważne , ale chciałbym zaleź taką osobę która pokocha mnie jak mężczyznę . Chciałbym pokochać na całe życie.
- Kiedyś znajdziesz.
- A ty masz kogoś .- zapytał.
- Już nie.- odpowiedziałam .
- Pokłóciliście się ?
- Nie . Rozdzielona nas .
- Przykro mi . Może się kiedyś zajdziecie.- pocieszył mnie .
- To raczej nie możliwe . Ksawery  nie żyje. Zginą w wypadku samochodowym.
- Ja przepraszam . Przykro mi . Jak to zniosłaś ?
- Ciężko . Jak by nie ten wypadek , to bym była Panią Skalską . Nigdy tu nie przyjechała . Nie poznała ciebie , chłopaków ?
- Żałujesz , że tu przyjechałaś ?
- Teraz , już nie . Tylko mam do ciebie prośbę .Nie mów nikomu , to co ci teraz powiedziałam. Daria ma się jutro dowiedzieć .
- Nikomu nie powiem . Dziękuję .
- Za co ?
- Za to , że mi zaufałaś .
- Nawet nie wiem kiedy ci zaufałam . Przy pierwszym spotkaniu wydałeś mi się taki za pewny siebie i że niedługo zaczniesz gwiazdorzyć , ale przyznaję pomyliłam się .
- Niektórym ludziom wydaje się , że to taka lekka robota grać w siatkówkę i że my siatkarze to gwiazdy , ale tak nie jest .
- Teraz już wiem . - zaśmiałam się .
- No to jesteśmy .- zaparkował na wolnym miejscu .
- Super .
- Tu jesteśmy . - pomachała Paulina .
- co wy tacy uśmiechnięci ?
- A tak .
- Myślimy żeby się podzielić na grupy . Jak by co to dzwonimy do siebie . Spotykamy się za 4 godziny w tamtej restauracji na rogu. - zarządził Michał.
- No to gdzie najpierw ? - zapytałam mojego towarzysza .
- Nie mam pojęcia . Ja chcę sobie kupić parę podkoszulek , koszulkę , w czarnym kolorze i może jakieś spodnie.
- Tam jest fajny sklep . Choć . - pociągnęłam go . Weszliśmy do sklepu mającego chyba najlepszy wybór z pośród innych sklepów . Serb udał się do działu dla mężczyzn , a ja dla pań . Wybrałam jedną sukienkę , dwie pary spodni i cztery koszulki .
Przed przymierzalnią spotkałam siatkarza .
- Trzymam dla ciebie przymierzalnię .
- Dzięki .- weszłam i przymierzyłam sukienkę .
- Już ? Ubrałaś ?
- Co ? A tak ubrałam ?
- Mogę wejść ?
- Tak . Możesz .
Odsunął lekko zasłonę stanął za moimi plecami . Nasze odbicie w lustrze , oddawało to co wytworzyło się między nami .
- Jesteś taka piękna . - szepnął mi do ucha .
- Aleks .
- Tak ? - mruknął całując moją szyję
- Nie . Nie mogę . Proszę cię wyjdź .
Zmierzył mnie wzrokiem i wyszedł . Dokończyłam przymierzanie ubrań i wyszłam . Zwalniając pomieszczenie siatkarzowi . Po 20 minutach znaleźliśmy się przy kasie , gdzie za wszystko zapłaciliśmy .
- To gdzie teraz?
- Obojętne .
Skierowałam się w kierunku sklepu z biżuterią . Wybrałam dwie pary kolczyków oraz wisiorek .
- Chodźmy już do restauracji .- zaproponował .
Usiadł w pierwszym wolnym stoliku w umówionej restauracji .
- Obraziłeś się ?- zapytałam dosiadając się do niego .
- Nie. - powiedział ze złością .
- Ale ...-
- Przepraszam - przerwały mi cztery dziewczyny które podeszły do naszego stolika . - Możemy prosić o autograf i zdjęcie ? - zapytały .
- Co chcą ?- zapytał mnie .
- Autograf i zdjęcie .- przetłumaczyłam .
- Jasne .- uśmiechnął się .
Do naszego stolika zaczęły podchodzić nowe grupki fanów . W końcu zasłoniły mnie tak ,że w ogóle nie widziałam już atakującego . Wykorzystałam moment nieuwagi  i odeszłam od stolika . Weszłam jeszcze SMS-a Dari .
                               " Wracam do domu . Aleksander jest w umówionym miejscu .
                                           Powiedz reszcie ,że pojechałam autobusem"
                                           " Powiem , ale czemu nie wracacie razem?"
                               "Tak wyszło . Opowiem ci jutro wieczorem co się stało :) "
                                           " Jasne :) Już znalazła Karolowi zajęcie .
                                                               Do zobaczenia jutro ." 
                                                                     " Pa . Dzięki ."
Doszłam do przystanku autobusowego . Okazało się ,że autobus do Bełka jedzie za 10 minut. Ponownie przyszła mi wiadomość od Dari.
                            " Alek się denerwuje . Powiedział ,że będzie na ciebie czekał w
                                                         Bełku i że masz przechlapane "
                                              " Pff... powiedz mu ,że się go nie boję xD.
                                                    Zastraszać to on może Kostka nie mnie ."
                                                   "Właśnie pogorszyłaś sprawę .
                                          Teraz to już jedzie po ciebie na przystanek "
                                     "Jestem już w autobusie . Chłopak nie ma szczęścia."
                         " Ja nie wiem co się stało między wami ale to jest bardzo śmieszne "
                                           "Wiem , wiem sama ledwo wytrzymuję :D"

***********
No to mamy odsłonę 2.
Co wy na to ? Przypadła wam do gustu ?
Mamy nadzieję , że tak :) .
Karolina i Basia :D

 

wtorek, 16 lipca 2013

Rozdział 1

Wjeżdżałam do Bełchatowa pełna nadziei na nowe , lepsze  życie. Po tym jak 3 miesiące temu straciłam narzeczonego w wypadku samochodowym. Wujek zaproponował  mi , żebym się wprowadziła do niego i cioci. Rodzina wspierała mnie całym sercem , ale przyszedł czas żeby pogodzić się z tym co przynosiło mi życie. Mam 23 lata i jestem na ostatnim roku studiów pedagogicznych.
Podjechałam pod ,, Energię ,,  w której wujek kończył trening za 5 minut. Tak , moim wujkiem  jest Jacek Nawrocki. Zgasiłam silnik i wyszłam z samochodu. Usiadłam na ławce stojącą przed halą. Dzisiaj była piękna pogoda , jak na koniec jesieni. Nagle drzwi do budynku otworzyły się i z hukiem wyszli z niej Michał i Mariusz.
 - Stary , ta ostatnia akcja to było coś. Przybij pią...- zaniemówił Winiarski. - Niewierze! Luna , to ty?
 - A ja . - uśmiechnęłam się.
 - Co ty to robisz ? - zapytał Wlazły.
 - A  tak przyjechałam , pozwiedzać. Dawno nie byłam na rynku i takie tam.
 - A ja myślałem , że już do nas przyjechała. - odparł Mario.
 - A wy to taki bonusik. - uśmiechnęłam się do nich.
 - Widzę , że trzymasz się świetnie.
 - Tak , wspaniale. A co u was ? Jak dziewczyny  i chłopcy?
 - Wszyscy zdrowi. Sorry , my musimy lecieć , bo synów musimy przypilnować. Trzymaj się.
 - Dzięki. Pozdrówcie dziewczyny. - pomachałam im na dowodzenia i podeszłam do drzwi.
Już miałam chwycić na klamkę , gdy drzwi się otworzyły i uderzyły mnie w czoło.
 - Kurwa ! Moja głowa. Człowieku drzwi nie umiesz otwierać ?
Z budynku wyszedł młody chłopak w kręconych brązowych oczach i wielkich brązowych oczach.
 - Przepraszam , nie chciałem. Nie zauważyłem cię . - odezwał się po angielsku *.
 - To jasne , że mnie nie zauważyłeś. Inaczej nie bolała by mnie głowa.
 - Jeszcze raz przepraszam. Naprawdę nie chciałem.
Usiadłem ponownie na ławce.
 - Jak masz na imię?
 - Lena.
 - Ładnie. Ja się nie będę przedstawił , bo chyba mnie znasz.
 - Sorry , ale cię nie kojarzę.
 - Serio ?
 - Tak. Ja nie mam czasu oglądać meczy siatkówki.
 - Serio ?
 - Tak , serio ! - powiedziałam ze sarkazmem. 
 - Cóż to się przedstawię. Aleksander Atanasijević. Miło mi cię poznać. - pocałował mnie w rękę.  
 - Lena? Co się stało ?- z hali wyszedł wujek. 
 - Zostałam znokautowana drzwiami.- pokazałam czoło wujkowi. 
 - Oj będzie guz i to jaki.- zaśmiał się. 
 - Zdaję sobie z tego sprawę. 
 - Choć , idziemy do domu.
 - Ja autem jestem. 
 - Dobrze. Alek podwieź cię gdzieś?
 - Nie , muszę jeszcze coś po drodze załatwić. Do widzenia. Cześć mała. 
 - Puff.. 
 - Co jest ?
 - Nie będzie mówił do mnie ,,mała,,
 - Choć moja złośnico. 
Podjechaliśmy pod dom. W bramce przywitałam się z Lolą czarną labradorką. 
 - No , jesteście. Już się martwiłam. - przywitała nas ciocia. - Matko Boska. Co ci się stało? 
 - Zostałam napadnięta przez drzwi. 
Moja matka chrzestna zrobiła zdziwioną minę.
 - Oj Łucja. Alek wychodząc z hali uderzył drzwiami nasza Lenę  .- wyjaśnił wujek .
 - Jezus , Maria . Chodź dziecko dam ci jakiś proszek przeciwbólowy .
 Weszliśmy do domu . Dostałam tabletkę  i popiłam ją wodą .  
 - Pokarzę ci twój pokój i łazienkę .
Ciocia zaprowadziła mnie do małego pokoju z balkonem.
 -Proszę cię bardzo . Tu za drzwiami masz własną łazienkę . Ja i Jacek korzystamy z tej na dole . Rozgość się .    
    Wyszła zostawiając mnie samą . Rozpakowałam walizki , wzięłam gorący prysznic . W miedzy czasie wyszłam na balkon .Widok był na halę oraz park . Usiadłam na leżaku stojącym w kącie. Przyjechałam  do Bełchatowa , ponieważ chciałam zacząć wszystko od nowa . Na uczelnie przeniosłam się do Łodzi , tam też będę bronić magistra . Będę musiała znaleźć nową pracę . Życie "miłosne" nie miało dla mnie najmniejszego sensu , odkąd zabrakło w nim Ksawerego . Nie chciałam wiązać się z nikim innym . Od czasu do czasu przychodziła chwila tęsknoty i bólu . Tęskniłam za jego uśmiechem , za jego ramionami dającymi mi poczucie bezpieczeństwa . Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk pukania do pokoju . 
 - Proszę.
 - Lena .Jest taka mała sprawa ? - wszedł wujek .
 - Tak , coś się stało ? 
 - Bo widzisz ... jest dzisiaj bankiet z okazji inauguracji nowego sezonu . I pomyśleliśmy z ciocią  , że może pójdziesz z nami ?
 - Nie wiem czy to jest dobry pomysł . 
 - Czemu ?
 - Bo ja praktycznie nikogo tam nie znam i nie chcę narobić kłopotu . 
 - Żaden  kłopot . Nie chcemy , żebyś czuła się zaniedbana .
 - Wujek , jaka zaniedbana . Samo to , że pozwoliliście  mi się tu wprowadzić , coś znaczy .
 - Jest jeszcze jedna sprawa.
 - Wiem , że prawie nigdy nie interesowałaś się siatkówką , ale załatwiłem ci pracę w dziele marketingu .
 - Jejku , naprawdę . Super. - przytuliłam wujka z radości .
 - Czyli pójdziesz z nami ?
 - Pójdę . Trzeba poznać ludzi , z którymi będzie się pracowało.
 - No to masz godzinę na przygotowanie się .
 Wybrałam jedną z sukienek które dostałam w prezencie od mojego narzeczonego . Włosy upięłam w koka . Gotowa do wyjście stałam przed lustrem .
 - Zawsze mówiłeś , że wyglądam ślicznie i że tak właśnie powinnam się czuć . Chciałam ci powiedzieć , że właśnie teraz tak się czuję . - powiedziałam patrząc w swoje odbicie w lustrze . W takich chwilach czułam tęsknotę przeplatającą się z dumą . Zaszłam do przed pokoju gdzie czekał już wujek .
 - Pięknie wyglądasz .- powiedział " trener ".
 - Dziękuję . A ciocia gdzie ?
 - Ostatnie poprawki .
 - Już idę . - zawołała z łazienki .
Ubrałam płaszczyk i wyszliśmy z domu .
- Moje panie , chciałem wam powiedzieć , że wyglądacie jak milion dolarów .
- Ty już tak nie słodź . - powiedziała ciocia .
Wujek otworzył przed nami drzwi auta . Sam zasiadł za kierownicą . Pojechaliśmy pod hotel "Róża " . Budynek był oświetlony z każdej strony . Przed nim stała piękna fontanna . A wzdłuż alejki prowadzącej do wejścia , rosły białe i herbaciane róże .
- Łał . Ale tu pięknie .
- Zgadzam się z tobą .- uśmiechnęła się ciocia . - Chodźmy  Jacek zaraz przyjdzie tylko zaparkuje auto.
Podeszłyśmy do drzwi .
- Nazwisko proszę . - zapytał mężczyzna po 40 .
- Nowicka .
- Zgadza się , ale miały być trzy osoby .
- Mąż zaraz przyjdzie , tylko auto parkuje .
- Naturalnie .
Otworzył przed nami drzwi .
- Miłej zabawy życzę .
Weszłyśmy do ogromnego holu . Na ścianach wisiały obrazy , a u sufitu wisiał duży , błyszczący żyrandol . Odnosiło się wrażenie że jest się w pałacu . Zostawiłyśmy płaszcze w szatni .
- Poczekajmy tutaj na niego .-  usiadłyśmy na krzesłach przed wejściem do sali .
- Dobry Wieczór . - powiedział chłopak o niebieskich oczach , obcięty na jeżyka..
- Witaj Karolu . Miło cię widzieć . - przywitała się ciocia .
- Mi również miło Panią widzieć . A gdzie Pan Jacek ?
- Parkuje Auto . A my czekamy na niego .
Wtedy Karol popatrzył na mnie .
- To Panie są razem !
- Tak , to jest moja chrześnica.
- Karol Kłos .- podał mi rękę .
- Lena Wiedyska
- To ty będziesz pracować ,teraz z moją dziewczyna w marketingu ?
- Tak , chyba tak.
- Pewnie jeszcze nikogo nie znasz , oprócz nas siatkarzy .
- Ja w ogóle nikogo nie znam .
- Serio ?
Co oni wszyscy z tym "Serio" .
- Tak .
- Pani Łucjo , mogę na chwilkę porwać Lenę ? '
- Oczywiście , jeśli ona tylko wyrazi zgodę .
- To idziemy .
Pociągnął mnie za rękę i weszliśmy do ogromnej sali . Po prawej stronie były ustawione stoliki . W centralnej znajdowała się scena .
- O tam siedzą ! - pomachał w kierunku jednego za stolików , przy którym siedziała jedna dziewczyna i czterech chłopaków . Podeszliśmy do niech .
- O Karolek ! Wróciłeś ! Konstantin właśnie opowiadał kawał .
- Przyprowadziłem wam kolejną koleżankę .
Wszyscy popatrzyli na mnie z zdziwieniem i zaciekawieniem .
- To jest Lena . Będzie pracować w dziele marketingu , razem z tobą kochanie .
- Miło cię poznać . Jestem Daria Klaczyńska. Bardzo się cieszę , że będziemy razem pracować . - przytuliła mnie na powitanie .
- Lauro , poznaj mały kawałek drużyny . To jest Wytze Kooistra , Konstantin Ćupković , Aleksander Atanasijević oraz Paweł Zatorski . Podałam wszystkim rękę .
- A więc co cię sprowadza do Bełchatowa ? - zapytał środkowy .
- Rodzina , a dokładnie wujek i ciocia .
- A gdzie będziesz mieszkać .
- U cioci i wujka . Na Różanej .
- Zaraz czy tam czasami nie mieszka Nawrot ? - spytał Ćupković .
- No , dokładnie - powiedział Daria.
- W końcu rodzina - powiedział za mnie Aleksander .
Wszyscy popatrzyli na niego z wielkim zdziwieniem .
-Yyy .... Alek skąd ty takie rzeczy wiesz ? - spytał go Paweł .
- Mieliśmy mały incydent popołudniu .
- Ja to już nic nie rozumie.- pożalił się libero.
- My się wcześniej poznaliśmy. - wytłumaczył.
- Zostałam znokautowana przez drzwi , jak chciałam pójść po wujka. Wtedy pan Aleksander otworzył z rozmachem drzwi i dostała w czoło. - wytłumaczyłam.
- Ładny początek znajomości. - skwitowała Daria.
- Cześć wszystkim. - podszedł do nas Michał.
- Cześć.
- Gdzie masz Dagę? - zapytałam.
- Do łazienki poszła poprawić makijaż.
- Ja też pójdę. Miło było was poznać.
- Czekaj! Idę z tobą. - powiedziała dziewczyna środkowego.
Weszłyśmy do ogromnej łazienki. Po prawej stronie toalety, a po lewej lustra oraz umywalki.
- Tak się cieszę , że będziemy razem pracować.
- Tak , ja też. Opowiedz mi dokładnie czym się zajmujesz.
- Rozprowadzanie koszulek , szalików , plakatów i innych przedmiotów kibica. Reklama meczy , czyli rozwieszanie plakatów na mieście. Spotkania z ,, Klubem Kibica ,, żeby im załatwić wejściówki na mecze wyjazdowe. Prowadzenia strony internetowej. Wiesz , same sprawy organizacyjne.
- Może , jakoś sobie poradzę.
- Jasne , że sobie poradzisz. I gdzie ta Dagmara?
- Nie wiem , może się minęłyśmy.
- Może.
W tym czasie przy stoliku panów. 
- Niezła jest. - powiedział Zatorski. 
- Ja wam mówię, będzie moja - powiedział jeden ze Serbów. 
- Oj , żebyście się nie przeliczyli. - odezwał się tajemniczo Michał.
- Czemu?- zdziwili się. 
- Ja wam nie powiem. Mała wskazówka : raz już się sparzyła. O jest Daga. - odszedł w kierunku żony. 
- Alek , czemu akurat twoja? - zaczepił go Kostek. 
- A czemu nie? Tylko ja z was jakoś nie mogę znaleźć sobie wybranki serca. Czemu akurat ona , by nią nie mogła nią zostać. 
- Jasnee.. 
  Lena. 
Wróciłyśmy na salę. Zaraz miało się odbyć jakieś ważne przemówienie. Podeszłam do stolika przy którym  siedział wujek z ciocią oraz państwo Wlazły. 
- Jestem. - przysiadłam się. 
- Wreszcie. 
- Cześć Paulinko. 
- Lena. Kobieto w końcu nas odwiedziłaś. - przytuliłyśmy się. - Na długo zostajesz? 
- Jak na razie tak. Przynajmniej aż skończę studia. 
- To jutro jedziemy na zakupy. Miałam iść sama z Dagą , ale jak już jesteś to trzeba to jakoś wykorzystać. 
- Super , ale ja dopiero  czas mam tak po drugiej. 
- To jesteśmy umówione. 
W tym czasie zaczęło się przemówienie prezesa Skry. Z racji , ze było bardzo długie i nudne zajęłam się  rozglądaniem po sali. Kilka stolików dalej siedział Daria z Karolem oraz państwo Winiarscy. 
- To było na tyle. Życzę miłej zabawy.- mężczyzna zakończył przemówienie. 
W głębi duszy byłam mu za to dozgonnie wdzięczna. 
- Choć idziemy do Dagmary. - proponowała Paulina. 
Przepchnęłyśmy się przez tłum , który zmierzał na parkiet. 
- Cześć Daga. Patrz kogo do nas przywiało. 
- Lena ! Boże jak ja cię dawno nie widziałam. 
- Ja ciebie też kochana. 
- I do tego jedzie z nami na zakupy ! - dodała pani Wlazły. 
- Super! No to opowiadaj co słychać. 
- Mówisz tak jak byś nie wiedziała - zaśmiałam się . 
- Nie było pytania. - uśmiechnęła się. 
- Przepraszamy , że przeszkadzamy w konferencji , ale chcieliśmy porwać nasze żony , do tańca. - oznajmił Michał. 
- Pogadamy jutro. - odeszłam zostawiając ich samych. 
 Usiadłam przy jednym ze stolików i patrzyłam jak parą wirują na parkiecie. W miedzy czasie kelner przyniósł mi drinka. 
- Piękna pani , czemu ty nie na parkiecie?- zapytał głos z tyłu , na który zostałam uczulona po południu. 
- O to samo mogła bym zapytać pana.
Młody Serb uśmiechnął się i przysiadł się do stolika. 
- Przejdź my na ,,ty,, ? - zaproponował. - Aleksy , Alek jak kto woli. - wyciągnął rękę w moim kierunku. 
- Lena albo Luna, jak to woli. 
- Zatańczysz? 
- Nie . 
- Czemu? 
 -Bo ja nie lubię tańczyć. 
- Każda kobieta lubi tańczyć. 
- Widać , ja nie jestem ,,każda,, 
- Choć. Spróbujemy. - pociągnął mnie z rękę. Kiedy wyszliśmy na parkiet z głośników poleciała wolna muzyka . 
- Widzisz nie ma tak źle. - jedna rękę położył na moich plecach , a drugą splótł z moją . Odległość zmniejszyła się między nami do zera . Spokojnie mogłam poczuć silny zapach jego perfum . Niedaleko nas w tańcu wirowali Karol z Darią . Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie . Kontem oka dostrzegłam , że mój partner mi się przygląda .
- Czemu mi się tak przyglądasz ? Mam coś na twarzy ? 
- Oprócz ślicznego uśmiechu to nic.
Poczułam , że moje policzki , się lekko zarumieniły .
- Dzięki .
W ciszy dotańczyliśmy do końca piosenki .
- I nie było tak źle . Prawda ?
- Nie , nie było .
- O Laura tu jesteś . Szukałem cie . Ja z ciocią jedziemy do domu . Jedziesz z nami czy zostajesz?
- Jadę . - pobiegłam po torebkę , którą zostawiłam przy stoliku i poszłam po płaszcz . W szatni czekał na mnie Serb. 
- Dzięki , nie musiałeś .
- Ale chciałem . 
Pomógł mi założyć płaszcz i wyszliśmy przed hotel . Wujek czekał już na parkingu.
- No to do zobaczenia .
- Jeszcze się nie żegnamy . Twój wujek zaproponował ,że mnie podwiezie . 
Otworzył przede mną drzwi od samochodu. Dojechaliśmy pod blok Alka .
- Dziękuje bardzo za podwiezienie . Do zobaczenia jutro na treningu . Pa Laura .
- Do zobaczenia . - pożegnał się wujek .
- Cześć .- powiedziałam na pożegnanie .
- Widzę , że się bardzo polubiliście. - zauważyła ciocia .
- Nie do końca ? Przyczepił się . A ja nie mam pomysłu , żeby go spławić . 
- Czemu chcesz go spłać ? Alek to fajny chłopak .- oznajmił nasz kierowca . 
- Wydaje mi się taki za pewny siebie .    
    

))))))))))))))))))))))))))))))))
Zaczynamy nową historię. 
Polecajcie znajomym. 
Historia tych dwojga nie przewiduje więcej niż  15 rozdziałów. 
Karolina i Basia. 

czwartek, 11 lipca 2013

Witamy :)

Hej , hej:) 
Zaczynamy pisanie nowego bloga. 
Opowiadanie będzie o młodej , obiecującej pani od biologi. 
Przeplatane siatkówką. 
Od razu chcemy was uprzedzić , ze historia jest całkowicie przez nas zmyślone. 
Mamy nadzieję , że Was wciągnie i zainteresuje. 

 Karolina i Basia:)