wtorek, 16 lipca 2013

Rozdział 1

Wjeżdżałam do Bełchatowa pełna nadziei na nowe , lepsze  życie. Po tym jak 3 miesiące temu straciłam narzeczonego w wypadku samochodowym. Wujek zaproponował  mi , żebym się wprowadziła do niego i cioci. Rodzina wspierała mnie całym sercem , ale przyszedł czas żeby pogodzić się z tym co przynosiło mi życie. Mam 23 lata i jestem na ostatnim roku studiów pedagogicznych.
Podjechałam pod ,, Energię ,,  w której wujek kończył trening za 5 minut. Tak , moim wujkiem  jest Jacek Nawrocki. Zgasiłam silnik i wyszłam z samochodu. Usiadłam na ławce stojącą przed halą. Dzisiaj była piękna pogoda , jak na koniec jesieni. Nagle drzwi do budynku otworzyły się i z hukiem wyszli z niej Michał i Mariusz.
 - Stary , ta ostatnia akcja to było coś. Przybij pią...- zaniemówił Winiarski. - Niewierze! Luna , to ty?
 - A ja . - uśmiechnęłam się.
 - Co ty to robisz ? - zapytał Wlazły.
 - A  tak przyjechałam , pozwiedzać. Dawno nie byłam na rynku i takie tam.
 - A ja myślałem , że już do nas przyjechała. - odparł Mario.
 - A wy to taki bonusik. - uśmiechnęłam się do nich.
 - Widzę , że trzymasz się świetnie.
 - Tak , wspaniale. A co u was ? Jak dziewczyny  i chłopcy?
 - Wszyscy zdrowi. Sorry , my musimy lecieć , bo synów musimy przypilnować. Trzymaj się.
 - Dzięki. Pozdrówcie dziewczyny. - pomachałam im na dowodzenia i podeszłam do drzwi.
Już miałam chwycić na klamkę , gdy drzwi się otworzyły i uderzyły mnie w czoło.
 - Kurwa ! Moja głowa. Człowieku drzwi nie umiesz otwierać ?
Z budynku wyszedł młody chłopak w kręconych brązowych oczach i wielkich brązowych oczach.
 - Przepraszam , nie chciałem. Nie zauważyłem cię . - odezwał się po angielsku *.
 - To jasne , że mnie nie zauważyłeś. Inaczej nie bolała by mnie głowa.
 - Jeszcze raz przepraszam. Naprawdę nie chciałem.
Usiadłem ponownie na ławce.
 - Jak masz na imię?
 - Lena.
 - Ładnie. Ja się nie będę przedstawił , bo chyba mnie znasz.
 - Sorry , ale cię nie kojarzę.
 - Serio ?
 - Tak. Ja nie mam czasu oglądać meczy siatkówki.
 - Serio ?
 - Tak , serio ! - powiedziałam ze sarkazmem. 
 - Cóż to się przedstawię. Aleksander Atanasijević. Miło mi cię poznać. - pocałował mnie w rękę.  
 - Lena? Co się stało ?- z hali wyszedł wujek. 
 - Zostałam znokautowana drzwiami.- pokazałam czoło wujkowi. 
 - Oj będzie guz i to jaki.- zaśmiał się. 
 - Zdaję sobie z tego sprawę. 
 - Choć , idziemy do domu.
 - Ja autem jestem. 
 - Dobrze. Alek podwieź cię gdzieś?
 - Nie , muszę jeszcze coś po drodze załatwić. Do widzenia. Cześć mała. 
 - Puff.. 
 - Co jest ?
 - Nie będzie mówił do mnie ,,mała,,
 - Choć moja złośnico. 
Podjechaliśmy pod dom. W bramce przywitałam się z Lolą czarną labradorką. 
 - No , jesteście. Już się martwiłam. - przywitała nas ciocia. - Matko Boska. Co ci się stało? 
 - Zostałam napadnięta przez drzwi. 
Moja matka chrzestna zrobiła zdziwioną minę.
 - Oj Łucja. Alek wychodząc z hali uderzył drzwiami nasza Lenę  .- wyjaśnił wujek .
 - Jezus , Maria . Chodź dziecko dam ci jakiś proszek przeciwbólowy .
 Weszliśmy do domu . Dostałam tabletkę  i popiłam ją wodą .  
 - Pokarzę ci twój pokój i łazienkę .
Ciocia zaprowadziła mnie do małego pokoju z balkonem.
 -Proszę cię bardzo . Tu za drzwiami masz własną łazienkę . Ja i Jacek korzystamy z tej na dole . Rozgość się .    
    Wyszła zostawiając mnie samą . Rozpakowałam walizki , wzięłam gorący prysznic . W miedzy czasie wyszłam na balkon .Widok był na halę oraz park . Usiadłam na leżaku stojącym w kącie. Przyjechałam  do Bełchatowa , ponieważ chciałam zacząć wszystko od nowa . Na uczelnie przeniosłam się do Łodzi , tam też będę bronić magistra . Będę musiała znaleźć nową pracę . Życie "miłosne" nie miało dla mnie najmniejszego sensu , odkąd zabrakło w nim Ksawerego . Nie chciałam wiązać się z nikim innym . Od czasu do czasu przychodziła chwila tęsknoty i bólu . Tęskniłam za jego uśmiechem , za jego ramionami dającymi mi poczucie bezpieczeństwa . Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk pukania do pokoju . 
 - Proszę.
 - Lena .Jest taka mała sprawa ? - wszedł wujek .
 - Tak , coś się stało ? 
 - Bo widzisz ... jest dzisiaj bankiet z okazji inauguracji nowego sezonu . I pomyśleliśmy z ciocią  , że może pójdziesz z nami ?
 - Nie wiem czy to jest dobry pomysł . 
 - Czemu ?
 - Bo ja praktycznie nikogo tam nie znam i nie chcę narobić kłopotu . 
 - Żaden  kłopot . Nie chcemy , żebyś czuła się zaniedbana .
 - Wujek , jaka zaniedbana . Samo to , że pozwoliliście  mi się tu wprowadzić , coś znaczy .
 - Jest jeszcze jedna sprawa.
 - Wiem , że prawie nigdy nie interesowałaś się siatkówką , ale załatwiłem ci pracę w dziele marketingu .
 - Jejku , naprawdę . Super. - przytuliłam wujka z radości .
 - Czyli pójdziesz z nami ?
 - Pójdę . Trzeba poznać ludzi , z którymi będzie się pracowało.
 - No to masz godzinę na przygotowanie się .
 Wybrałam jedną z sukienek które dostałam w prezencie od mojego narzeczonego . Włosy upięłam w koka . Gotowa do wyjście stałam przed lustrem .
 - Zawsze mówiłeś , że wyglądam ślicznie i że tak właśnie powinnam się czuć . Chciałam ci powiedzieć , że właśnie teraz tak się czuję . - powiedziałam patrząc w swoje odbicie w lustrze . W takich chwilach czułam tęsknotę przeplatającą się z dumą . Zaszłam do przed pokoju gdzie czekał już wujek .
 - Pięknie wyglądasz .- powiedział " trener ".
 - Dziękuję . A ciocia gdzie ?
 - Ostatnie poprawki .
 - Już idę . - zawołała z łazienki .
Ubrałam płaszczyk i wyszliśmy z domu .
- Moje panie , chciałem wam powiedzieć , że wyglądacie jak milion dolarów .
- Ty już tak nie słodź . - powiedziała ciocia .
Wujek otworzył przed nami drzwi auta . Sam zasiadł za kierownicą . Pojechaliśmy pod hotel "Róża " . Budynek był oświetlony z każdej strony . Przed nim stała piękna fontanna . A wzdłuż alejki prowadzącej do wejścia , rosły białe i herbaciane róże .
- Łał . Ale tu pięknie .
- Zgadzam się z tobą .- uśmiechnęła się ciocia . - Chodźmy  Jacek zaraz przyjdzie tylko zaparkuje auto.
Podeszłyśmy do drzwi .
- Nazwisko proszę . - zapytał mężczyzna po 40 .
- Nowicka .
- Zgadza się , ale miały być trzy osoby .
- Mąż zaraz przyjdzie , tylko auto parkuje .
- Naturalnie .
Otworzył przed nami drzwi .
- Miłej zabawy życzę .
Weszłyśmy do ogromnego holu . Na ścianach wisiały obrazy , a u sufitu wisiał duży , błyszczący żyrandol . Odnosiło się wrażenie że jest się w pałacu . Zostawiłyśmy płaszcze w szatni .
- Poczekajmy tutaj na niego .-  usiadłyśmy na krzesłach przed wejściem do sali .
- Dobry Wieczór . - powiedział chłopak o niebieskich oczach , obcięty na jeżyka..
- Witaj Karolu . Miło cię widzieć . - przywitała się ciocia .
- Mi również miło Panią widzieć . A gdzie Pan Jacek ?
- Parkuje Auto . A my czekamy na niego .
Wtedy Karol popatrzył na mnie .
- To Panie są razem !
- Tak , to jest moja chrześnica.
- Karol Kłos .- podał mi rękę .
- Lena Wiedyska
- To ty będziesz pracować ,teraz z moją dziewczyna w marketingu ?
- Tak , chyba tak.
- Pewnie jeszcze nikogo nie znasz , oprócz nas siatkarzy .
- Ja w ogóle nikogo nie znam .
- Serio ?
Co oni wszyscy z tym "Serio" .
- Tak .
- Pani Łucjo , mogę na chwilkę porwać Lenę ? '
- Oczywiście , jeśli ona tylko wyrazi zgodę .
- To idziemy .
Pociągnął mnie za rękę i weszliśmy do ogromnej sali . Po prawej stronie były ustawione stoliki . W centralnej znajdowała się scena .
- O tam siedzą ! - pomachał w kierunku jednego za stolików , przy którym siedziała jedna dziewczyna i czterech chłopaków . Podeszliśmy do niech .
- O Karolek ! Wróciłeś ! Konstantin właśnie opowiadał kawał .
- Przyprowadziłem wam kolejną koleżankę .
Wszyscy popatrzyli na mnie z zdziwieniem i zaciekawieniem .
- To jest Lena . Będzie pracować w dziele marketingu , razem z tobą kochanie .
- Miło cię poznać . Jestem Daria Klaczyńska. Bardzo się cieszę , że będziemy razem pracować . - przytuliła mnie na powitanie .
- Lauro , poznaj mały kawałek drużyny . To jest Wytze Kooistra , Konstantin Ćupković , Aleksander Atanasijević oraz Paweł Zatorski . Podałam wszystkim rękę .
- A więc co cię sprowadza do Bełchatowa ? - zapytał środkowy .
- Rodzina , a dokładnie wujek i ciocia .
- A gdzie będziesz mieszkać .
- U cioci i wujka . Na Różanej .
- Zaraz czy tam czasami nie mieszka Nawrot ? - spytał Ćupković .
- No , dokładnie - powiedział Daria.
- W końcu rodzina - powiedział za mnie Aleksander .
Wszyscy popatrzyli na niego z wielkim zdziwieniem .
-Yyy .... Alek skąd ty takie rzeczy wiesz ? - spytał go Paweł .
- Mieliśmy mały incydent popołudniu .
- Ja to już nic nie rozumie.- pożalił się libero.
- My się wcześniej poznaliśmy. - wytłumaczył.
- Zostałam znokautowana przez drzwi , jak chciałam pójść po wujka. Wtedy pan Aleksander otworzył z rozmachem drzwi i dostała w czoło. - wytłumaczyłam.
- Ładny początek znajomości. - skwitowała Daria.
- Cześć wszystkim. - podszedł do nas Michał.
- Cześć.
- Gdzie masz Dagę? - zapytałam.
- Do łazienki poszła poprawić makijaż.
- Ja też pójdę. Miło było was poznać.
- Czekaj! Idę z tobą. - powiedziała dziewczyna środkowego.
Weszłyśmy do ogromnej łazienki. Po prawej stronie toalety, a po lewej lustra oraz umywalki.
- Tak się cieszę , że będziemy razem pracować.
- Tak , ja też. Opowiedz mi dokładnie czym się zajmujesz.
- Rozprowadzanie koszulek , szalików , plakatów i innych przedmiotów kibica. Reklama meczy , czyli rozwieszanie plakatów na mieście. Spotkania z ,, Klubem Kibica ,, żeby im załatwić wejściówki na mecze wyjazdowe. Prowadzenia strony internetowej. Wiesz , same sprawy organizacyjne.
- Może , jakoś sobie poradzę.
- Jasne , że sobie poradzisz. I gdzie ta Dagmara?
- Nie wiem , może się minęłyśmy.
- Może.
W tym czasie przy stoliku panów. 
- Niezła jest. - powiedział Zatorski. 
- Ja wam mówię, będzie moja - powiedział jeden ze Serbów. 
- Oj , żebyście się nie przeliczyli. - odezwał się tajemniczo Michał.
- Czemu?- zdziwili się. 
- Ja wam nie powiem. Mała wskazówka : raz już się sparzyła. O jest Daga. - odszedł w kierunku żony. 
- Alek , czemu akurat twoja? - zaczepił go Kostek. 
- A czemu nie? Tylko ja z was jakoś nie mogę znaleźć sobie wybranki serca. Czemu akurat ona , by nią nie mogła nią zostać. 
- Jasnee.. 
  Lena. 
Wróciłyśmy na salę. Zaraz miało się odbyć jakieś ważne przemówienie. Podeszłam do stolika przy którym  siedział wujek z ciocią oraz państwo Wlazły. 
- Jestem. - przysiadłam się. 
- Wreszcie. 
- Cześć Paulinko. 
- Lena. Kobieto w końcu nas odwiedziłaś. - przytuliłyśmy się. - Na długo zostajesz? 
- Jak na razie tak. Przynajmniej aż skończę studia. 
- To jutro jedziemy na zakupy. Miałam iść sama z Dagą , ale jak już jesteś to trzeba to jakoś wykorzystać. 
- Super , ale ja dopiero  czas mam tak po drugiej. 
- To jesteśmy umówione. 
W tym czasie zaczęło się przemówienie prezesa Skry. Z racji , ze było bardzo długie i nudne zajęłam się  rozglądaniem po sali. Kilka stolików dalej siedział Daria z Karolem oraz państwo Winiarscy. 
- To było na tyle. Życzę miłej zabawy.- mężczyzna zakończył przemówienie. 
W głębi duszy byłam mu za to dozgonnie wdzięczna. 
- Choć idziemy do Dagmary. - proponowała Paulina. 
Przepchnęłyśmy się przez tłum , który zmierzał na parkiet. 
- Cześć Daga. Patrz kogo do nas przywiało. 
- Lena ! Boże jak ja cię dawno nie widziałam. 
- Ja ciebie też kochana. 
- I do tego jedzie z nami na zakupy ! - dodała pani Wlazły. 
- Super! No to opowiadaj co słychać. 
- Mówisz tak jak byś nie wiedziała - zaśmiałam się . 
- Nie było pytania. - uśmiechnęła się. 
- Przepraszamy , że przeszkadzamy w konferencji , ale chcieliśmy porwać nasze żony , do tańca. - oznajmił Michał. 
- Pogadamy jutro. - odeszłam zostawiając ich samych. 
 Usiadłam przy jednym ze stolików i patrzyłam jak parą wirują na parkiecie. W miedzy czasie kelner przyniósł mi drinka. 
- Piękna pani , czemu ty nie na parkiecie?- zapytał głos z tyłu , na który zostałam uczulona po południu. 
- O to samo mogła bym zapytać pana.
Młody Serb uśmiechnął się i przysiadł się do stolika. 
- Przejdź my na ,,ty,, ? - zaproponował. - Aleksy , Alek jak kto woli. - wyciągnął rękę w moim kierunku. 
- Lena albo Luna, jak to woli. 
- Zatańczysz? 
- Nie . 
- Czemu? 
 -Bo ja nie lubię tańczyć. 
- Każda kobieta lubi tańczyć. 
- Widać , ja nie jestem ,,każda,, 
- Choć. Spróbujemy. - pociągnął mnie z rękę. Kiedy wyszliśmy na parkiet z głośników poleciała wolna muzyka . 
- Widzisz nie ma tak źle. - jedna rękę położył na moich plecach , a drugą splótł z moją . Odległość zmniejszyła się między nami do zera . Spokojnie mogłam poczuć silny zapach jego perfum . Niedaleko nas w tańcu wirowali Karol z Darią . Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie . Kontem oka dostrzegłam , że mój partner mi się przygląda .
- Czemu mi się tak przyglądasz ? Mam coś na twarzy ? 
- Oprócz ślicznego uśmiechu to nic.
Poczułam , że moje policzki , się lekko zarumieniły .
- Dzięki .
W ciszy dotańczyliśmy do końca piosenki .
- I nie było tak źle . Prawda ?
- Nie , nie było .
- O Laura tu jesteś . Szukałem cie . Ja z ciocią jedziemy do domu . Jedziesz z nami czy zostajesz?
- Jadę . - pobiegłam po torebkę , którą zostawiłam przy stoliku i poszłam po płaszcz . W szatni czekał na mnie Serb. 
- Dzięki , nie musiałeś .
- Ale chciałem . 
Pomógł mi założyć płaszcz i wyszliśmy przed hotel . Wujek czekał już na parkingu.
- No to do zobaczenia .
- Jeszcze się nie żegnamy . Twój wujek zaproponował ,że mnie podwiezie . 
Otworzył przede mną drzwi od samochodu. Dojechaliśmy pod blok Alka .
- Dziękuje bardzo za podwiezienie . Do zobaczenia jutro na treningu . Pa Laura .
- Do zobaczenia . - pożegnał się wujek .
- Cześć .- powiedziałam na pożegnanie .
- Widzę , że się bardzo polubiliście. - zauważyła ciocia .
- Nie do końca ? Przyczepił się . A ja nie mam pomysłu , żeby go spławić . 
- Czemu chcesz go spłać ? Alek to fajny chłopak .- oznajmił nasz kierowca . 
- Wydaje mi się taki za pewny siebie .    
    

))))))))))))))))))))))))))))))))
Zaczynamy nową historię. 
Polecajcie znajomym. 
Historia tych dwojga nie przewiduje więcej niż  15 rozdziałów. 
Karolina i Basia. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz