środa, 24 lipca 2013

Rozdział 4.


- Lena możesz mi powiedzieć co się stało wczoraj pomiędzy tobą a Aleksem?- zapytała Daria. -Pokłóciliśmy się.
-Poważnie?                                                                                                                                                                 - Poważnie.                                                                                                                                                  Zaparkowała pod halą .                                                                                                                                 -Widzimy się dzisiaj o 19 , prawda?
- Jasne, że tak. Mykam , bo muszę wziąć do wujka klucze. Do zobaczenia.
- Na razie. 
    Spędziłyśmy dzisiaj cały dzień na mieście . Siatkarze powinni być w połowie treningu.   Po drodze spotkałam Zatorskiego.
- Cześć Paweł. Gdzie się włóczysz ? Trening macie.
- Cześć Mała . Trening jest ale w rozsypce. Serbowie się nie zjawili i nie mamy jedno atakującego.
- To pewnie wujcio ma zły humor.
- Sama zobacz.
Faktycznie trening były , ale tak jak by go nie było. Jedni odbijali przez siatkę ( nieliczni) , drudzy siedzieli siedzieli na krzesakach i popijali wodę.  Plina stał na środku boiska i  do mopa. Chyba powołania pomylił. Jego śpiew do zniesienia , tak samo jak niektórych artystów polskiej sceny muzycznej :) ( bez obrazy ). Usiadłam z boku na trybunach i czekałam , aż trener raczy wrócić do swoich podopiecznych. Nagle ja burza na boisko wpadli atakujący z przyjmującym. Ciekawe co wymyślili ? Mało mnie to ciekawiło , wiec zaczęłam grzebać w mojej jakże interesującej ( nagle ) torebce. Spóźnieni poszli się przebrać , a na boisko wrócił trener. Mop Plińskiego nagle znikną. Wszyscy grzecznie czekali na dalszy ciąg.
- Panowie mamy godzinę! Proszę wiec zaczniemy od elementu ze środkowym. - dołączyli Serbowie. -  A wy za spóźnienie biegacie połowę tego treningu. - Zdecydowanie wkurzony , ale musiałam zaryzykować i wziąć od niego klucze.
- Dzień Dobry wujaszku. - uśmiechnęłam się ciepło.
- Witaj. Już wróciłyście?
- Tak, ale zapomnieć kluczy. No i wiesz ... może masz je przy sobie?
- Luna , przykro mi ,ale klucze są w moim biurko. Poczekaj to godzinę to wrócimy razem. Dobrze ?
- Jasne , że tak ! - no .. wiecie wolałam go nie denerwować.
Wróciłam na swoje miejsce. Obserwowalnym chłopaków jak wylewają siódme poty. Co jakiś czas czułam na sobie wzrok Alka , ale nie odważyłam się na niego spojrzeć. W torebce zaczął wibrować mi telefon. Na wyświetlaczu widniało6 ,, Adrian,, . Odeszłam w ciche miejsce i odebrałam.
- Tu telefon pani Leny Wiedeńskiej. W czym mogę pomóc?
- Bardzo śmieszne Luna!
- Wiem . Cześć Adi.
- Witam cię.
- Co tak oficjalnie?
- Powinnaś dostać burę , za to że się nie odzywasz ! Mała jak tak można !
-  Wiem , przepraszam. Co tam u was słychać ?
- Dużo się dzieje. Aśka robi imprezą z okazji 23 urodzin. Adam pogodził się z Natalią. Adek z Gośka cały czas się kłócą. Rutyna.
- Ja też chce taką rutynę. Gosi  powiedz , że Adek jest wierny jej jak Penelopa , a Adamowi , że w końcu poszedł po rozum do głowy.
- Nie ma problemu. Jak tam na wydziale?
- Kochany , dopiero jadę w sobotę jadę do Łodzi.
- Aaaa.. sorry Lena , ale muszę kończyć.
- Jasne. Pozdrów wszystkich.
- Trzymaj się. Pa
- Pa. - powiedziałam i odłożyłam słuchawkę.
Wróciłam na swoje miejsce. Atanasiejvić raczył obdarzyć mnie spojrzeniem.
- Wujek czekam przed halą.
- Okey ... ja zaraz kończę.
Wzięłam swoje rzeczy i wyszłam przed budynek. Oparłam się o samochód i  czekałam na kierowcę. Dzień robił się coraz krótszy , temperatura wynosiła może 6-7 stopni. Od strony ronda dobiegły mnie głosy grupki pijanych ludzi. Zataczali się po chodniku , śpiewając zbereźne piosenki. Pomimo , że dochodziłam 16 byli nawaleni w cztery dupy ( no... trzy ).  Z każdym krokiem przybliżali się do mnie , ale jakoś mi to nie przeszkadzało. Myślałam , że przejdą obok mnie i nawet mnie nie zauważą , ale nie oni.
- Panowie . Patrzcie kogo my tu mamy ? Kicia zgubiła drogę do domu ? - odezwał się wysoki brunet.
- To może ją odpowadzimy ? - zaproponował niski , gruby rudzielec .
- Dobrze mówisz Garfield ? - poparł go blondyn.
Chwycił mnie w pasie .
- Zahaczymy o park. Co ty na to ?
- Nie dzięki . Czekam tu na chłopaka.
- Jasne . Twój chłopak nie będzie miał nic przeciwko temu , że sobie ciebie wypożyczymy kochanie.- zaczął bawić się moimi włosami .
- Nie dotykaj mnie .
- Jaka ostra. Lubie takie. - szepnął mi do ucha.
- Robert , co się za nią cackasz . Prze ramię i do parku na jakąś łąkę - powiedział koleś o ksywie Garfield.
- Chodź idziemy . - pociągnął mnie za rękę .
- Nigdzie nie idę. Spadaj . - zaparłam się nogami .
- Nie ładnie .- popchnął mnie brunet .
- Nie . Mówię wam . Zostawcie mnie .
- Nie ma takiej opcji.
- RATUNKU!- Krzyknęłam.
- I co się laska drzesz . I tak cię nikt nie usłyszy .
Doszliśmy do rogu za którym miałam stracić z oczu " Energię ". Ale jeden szczegół przykuł moją uwagę . Brązowe kręcone włosy ! Wszędzie je rozpoznam.
- Aleksander !! -wydarłam się .
- Zamknij się .- zakrył mi usta ręką . Najlepszym sposobem , aby się jej pozbyć znałam z dzieciństwa. Więc ugryzłam w kciuk .
- Aaa! Suka mnie ugryzła . - podszedł do mnie . Zamachnął się , żeby uderzyć mnie w twarz , ale coś , a raczej ktoś mu na to nie pozwolił .
- Kobietę .- odezwał się po angielsku .
- Gruby tłumacz co on powiedział . - powiedział Robert .
- Powiedział " Kobietę " .
- Już was tu nie ma .
- Powiedział " Już was tu nie ma"
- Spoko . Jasne. - Robert chwycił mnie w pasie i pociągnął .
- Ale ona jest moja . - powiedział Serb .
- Co ?
- Powiedział " Ale ona jest moja ".
Wykorzystując nie uwagę mojego " towarzysza " wyrwałam się w stronę Alka .
- Ej . Co jest ! - zdziwił się .
- Mówiłam ,że czekam na chłopaka .
- Dobra jest twoja . - odezwał się Garfield po angielsku .
Odeszli zostawiając nas samych . Usiadłam na krawężniku .
- Choć idziemy. - powiedział chłodno .
Pokręciłam głową .
- Nie bądź dzieckiem . Chodź idziemy .
Po nowinie pokręciłam głową .
- Lena . Proszę Cię .- przyklapnął przy mnie . - Przecież nic się nie stało .
- Ale mogło .- otarłam oczy w których zbierały mi się łzy .
- Idź już . Zostaw mnie .
- Nie .
- No idź ! Dziękuję bardzo za ratunek , a teraz mnie już zostaw . Odejdź . Najdalej jak się da .
- Przepraszam .
- Za co ty mnie teraz przepraszasz ?
- Przepraszam , nie powinienem tak wczoraj zareagować . Nie żałuję , że się w tobie zakochałem . Powiedziałem to pod wpływem emocji . Tak naprawdę to cię kocham .
- Naprawdę ?
- Naprawdę . Teraz już nie płacz , bo wyglądasz jak szop pracz .
- Dzięki .
- Choć zawiozę cię do domu .
- Pomógł mi wstać . Popatrzył na mnie z góry . W jego oczach mogłem dostrzec ciepło , nadzieję , i miłość .
- A ty ? - szepnął .
- Co ja ?
- Tez coś do mnie czujesz ?
W odpowiedzi pocałowałam go w usta , co przyszło mi z trudnością ,ale jakoś mi się udało .
- Co z Kostkiem ?
- Ja cię . Dawaj szybko . - puściliśmy się biegiem w stronę " Energi " . Nie wiem jakim cudem nie skręciłam nogi na moich szpilkach . Dobiegliśmy pod halę trzymając się za rękę , cali uśmiechnięci .
- No wreszcie . czekałem i czekałem .- pożalił się .
- Moja wina . - przyznałam się .
Poparzyła na nasze splecione ręce .
- Czy wy ...?
- Tak . Ty jako mój przyjaciel wiesz pierwszy . - przytulił się do mnie .
- Gratulacje . Teraz proszę jedźmy już do domu .
- Jasne , tylko odwieziemy Lenę .
Usiadłam na tylnych siedzeniach . Prze całą drogę byłam bacznie obserwowana przez kierowcę w tylnym lusterku .
- Dzięki za podwózkę . Pa .
- Pa . - pożegnał się przyjmujący .
Alek otworzył mi drzwi
- Co dzisiaj robisz?
- Idę jeszcze do Dari.
- A to pewnie dla tego Karol do nas przychodzi . A co jutro robisz ?
- Jadę na uczelnię . Mam dwa wykłady do 15:30.
- Przyjadę po ciebie .
- Nie musisz . Pojadę autobusem . Ciocia chciała pożyczyć mój samochód .
- Dobra , ale jak się nie mylę to masz o 16:15 trening to jak chcesz zdążyć ?
- Przecież chodzę z chrześnicą żony trenera , jakaś ulga mi się należy .
- Osz ty !
 Cupković zatrąbił .
- Jedź już . Pa .
- Pa - pocałował mnie na pożegnanie .
                                                                    ************

No to mamy 4.
Trochę się pospieszyłyśmy.
Mamy nadzieję , że się wam ten rozdział podobał.
Może za tydzień pokaże się następny rozdział.
Karolina i Basia.


1 komentarz:

  1. Dziękuje za przyspieszenie :) :* Wreszcie...pogodzili się ...(jupi) ...Nowy dopiero za tydzień?! Zwariuję przez ten czas ... :( Rozdział świetny... czekam na następny :)/ Kari

    OdpowiedzUsuń