Leżę na sali operacyjnej , już od dwóch godzin . Niestety coś poszło nie tak . Lekarze krzątają się . Robią co mogą , żeby utrzymać mnie przy życiu . Serce z każdym skurczem słabnie , aż w końcu przestaje pracować . Zaczyna się walka z czasem . Lekarz prowadzący operację , podejmuje się masażu serca . Anestezjolog podaje mi jakieś substancje . Pielęgniarka asystująca przygotowuje elektrody . Ja unoszę się powoli ku górze . Już miałam dojść do nieba , ale coś mnie przyciąga z powrotem ku ziemi .
Znów leżę na stole operacyjnym . Moje serce bije , ale słabo . Specjaliści podejmują decyzję o wprowadzeniu mnie w śpiączkę , ale już nie muszą ponieważ praca mojego serca spowalnia jeszcze bardziej , ale jednak bije i zasypiam snem ciężkim . Od tej pory nie wiadomo kiedy się obudzę.
Korytarz (ciocia ).
Siedzę z Darią od dobrych dwóch godzin przed drzwiami sali operacyjnej . Pielęgniarki biegają w tę i z powrotem i nie chcą mi nic powiedzieć . Alicja z Tomkiem poszli na kawę . W końcu za drzwi wychodzi lekarz prowadzący .
- Panie doktorze . I jak ? Udało się ? - zapytałam się .
- Proszę przejdźmy do mojego gabinetu .Tam porozmawiamy .
Po drodze spotkaliśmy rodziców małej pacjentki .
- Cóż mogę powiedzieć - zaczął gdy wszyscy znaleźliśmy się w gabinecie .- Przeszczep się udał . Teraz czekamy czy się przyjmie . Dziewczynka bardzo dobrze zniosła operację . W tej chwili jest przewożona na odział dziecięcy .
- Co z Leną ?
- Tak . Pani Lena . To muszę niestety państwa zmartwić . Podczas operacji została uszkodzona tętnica .
Po moim policzku popłynęły łzy .
- Nie żyje? - spytał Tomasz .
- Żyje ale zapadła w śpiączkę .
- Farmakologiczną ? - spytałam .
- Nie . Pacjentka po ukończeniu reanimacji , zaskoczyła . Serce podjęło prace . Pacjentka powinna leżeć już na intensywnej .
Daria ( korytarz ) :
Przeżyła . Udało się jej . Może ten sen jest jej potrzebny . Siatkarze nie odzywają się od dwóch godzin . Zapewne jeszcze grają.
- Daria . Chodź idziemy do Leny . - powiedziała Pani Krysia .
- Możemy ?
- Mamy pozwolenie na 5 minut .
Weszłyśmy do sali w której leżała blondynka . Była podpięta do masy przeróżnych rurek . Na respiratorze pokazały się kreski pokazywały się kreski pokazujące pracę jej serca .
- I co ja mam powiedzieć Aleksowi , jak zadzwoni . Żyje ale ledwo ? - zapytałam - Lena jak mogłaś . Przecież on cie potrzebuje .
- Myślisz , że ona nas słyszy - zapytała moja towarzyszka .
- Mam taką nadzieję . Lena proszę cię obudź się.
W kieszeni spodni poczułam wibrację .
- Dzwoni Jacek . Trzeba odebrać .
Wyszłyśmy przed szpital . Pani Krysia oddzwoniła do Pana Jacka , ja do Aleksa . Odebrał już po pierwszym sygnale .
- Daria ? I jak z nią ? - zapytał .
- Aleks . Lena leży w śpiączce . Lekarzom udało się ją uratować . Już teraz powinno być w porządku - po drogiej stronie panowała cisza . - Aleks jesteś tam ? Aleks !
- Daria . Tu Karol . Aleks nie jest w stanie teraz rozmawiać . Pogadamy jak przyjadę. Kocham Cię .
- I jak to przyjął ? - zapytała ciocia Leny .
- Chyba źle .
Gdańsk :
Co to znaczy " udało się uratować '' Chciała mnie zostawić. Przecież ja jej potrzebuję .
- Aleks . - podszedł do mnie Konstantin - co ci powiedział Daria .
W szatni zapanowała całkowita cisza .
- Lekarzom udało się ją uratować . Kostek ja muszę tam jechać . Musze przy niej być .
- Jasne . Idę do trenera i powiem mu , że musimy już wracać . - powiedział Mariusz .
Ale trener go uprzedził . Przyszedł do nas do szatni .
- Panowie , chciałem was zapytać , czy jesteście gotowi wracać do Bełchatowa , już teraz . Właściwie to od razu . Sami rozumiecie . Lena leży w szpitalu . Moja jest przy niej . Nie proszę was teraz jako trener , tylko jako jej wujek .
- Ternarze . My przez te cztery miesiące , bardzo polubiliśmy Lenę . Aleks ją pokochał . Jesteśmy gotowi jechać od razu .- wypowiedział się Wlazły .
***********
Hej . Hej :D Wiemy że dawno nie wstawiałyśmy żadnego rozdziału . Za co bardzo przepraszamy . Mamy nadzieje że chcecie jeszcze czytać tego bloga . Rodziły będą się pojawiać co tydzień , przynajmniej taką mamy nadzieję . Jeszcze raz przepraszamy :) Pozdrawiamy :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz